Reklama

Rośnie armia urzędników

W ciągu ostatnich dwóch lat rząd chciał zwolnić 10 procent urzędników, a przyjęto ich prawie dwa razy tyle

Publikacja: 01.03.2011 01:45

Rośnie armia urzędników

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

 

Ponad pół miliona osób pracowało pod koniec ubiegłego roku w różnych urzędach i agendach administracji publicznej. W ciągu dwóch ostatnich lat administracja rozrosła się o ponad 17 proc. – wynika z danych zebranych przez „Rz". Stało się tak, chociaż rząd Donalda Tuska dwa razy, w 2009 i 2010 roku, zapowiadał, że chce zmniejszyć zatrudnienie w urzędach o 10 proc. Oznacza to, że nawet jeśli zrealizuje swoje zamierzenia w przyszłym roku, to w urzędach i tak będzie pracowało więcej osób niż pod koniec 2008 roku.

– Te liczby są szokujące. W administracji musi się dziać coś niedobrego. Biurokracja rozrasta się w niesamowitym tempie – przyznaje Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. I dodaje: – Rozumiem, że urzędnikom przybywa zadań, co jest wynikiem naszego członkostwa w UE oraz „produkcji" nowych przepisów w Sejmie. Jednak ich wydajność też powinna rosnąć.

Sprawdziliśmy, ile osób pracowało w ministerstwach, urzędach wojewódzkich, marszałkowskich, samorządach wielkich miast oraz w małych gminach, a także w ZUS i NFZ na koniec grudnia 2009 i 2010 r. Okazuje się, że w ciągu roku pracę stałą i czasową znalazło tam ok. 30 tys. nowych osób. Z ankiety wynika, że urzędy bardziej pilnują limitów etatów niż pracowników, dlatego wzrost zatrudnienia wykazywany w etatach jest niższy od rzeczywistego zwiększania liczby pracowników (bo np. niektórzy są przyjmowani na część etatu).

– To pokazuje patologię zarządzania państwem – uważa ekonomista Krzysztof Rybiński. – Jeśli rząd rzeczywiście chciał zracjonalizować zatrudnienie w administracji, powinien to przeprowadzić szybko i skutecznie. Tymczasem w ciągu dwóch lat przybyło nam ponad 70 tysięcy urzędników, podczas gdy nasza armia liczy niespełna 100 tys. żołnierzy – tłumaczy Rybiński.

Reklama
Reklama

Zatrudnienie rosło szybciej w administracji państwowej (o ok. 10 proc.) niż w samorządach (o ok. 4 proc.), gdzie prym wiodły urzędy marszałkowskie (wzrost zatrudnienia o 6,5 proc.).

Z naszych informacji wynika, że urzędy w zeszłym roku stosowały różne metody, by przyjmować do pracy nowe osoby, ale nie zwiększać z tego powodu funduszu płac. Małe samorządy korzystały np. ze współpracy z powiatowymi urzędami pracy. Przyjmowały osoby w ramach prac interwencyjnych i staży, nie ponosząc kosztów ich wynagrodzeń. Natomiast duże chętnie zatrudniały pracowników w ramach programów unijnych (wówczas ich pensje w 75 proc. opłacane są z pieniędzy UE).

– Podział i rozliczanie wspólnotowej pomocy to praca na  okrągło. Gdy wyczerpią się jedne programy, pojawią się następne – komentuje eurodeputowany Jan Kozłowski, były marszałek woj. pomorskiego.

 

 

Ponad pół miliona osób pracowało pod koniec ubiegłego roku w różnych urzędach i agendach administracji publicznej. W ciągu dwóch ostatnich lat administracja rozrosła się o ponad 17 proc. – wynika z danych zebranych przez „Rz". Stało się tak, chociaż rząd Donalda Tuska dwa razy, w 2009 i 2010 roku, zapowiadał, że chce zmniejszyć zatrudnienie w urzędach o 10 proc. Oznacza to, że nawet jeśli zrealizuje swoje zamierzenia w przyszłym roku, to w urzędach i tak będzie pracowało więcej osób niż pod koniec 2008 roku.

Reklama
Spadki i darowizny
Czy spadek po rodzicach zawsze dzieli się po równo? Jak dziedziczy rodzeństwo?
Prawo drogowe
Nadchodzą kolejne podwyżki dla kierowców. Opłata wzrośnie aż trzykrotnie
Nieruchomości
Sąd Najwyższy powiedział, co trzeba zrobić, żeby zasiedzieć działkę sąsiada
Prawo karne
Kamery nagrały, jak pielęgniarka bije pacjenta. Sąd Najwyższy wydał wyrok
Sądy i trybunały
Ekspert o rozporządzeniu ministra Żurka. „Dbamy przede wszystkim o swoich"
Reklama
Reklama