Bardzo dobry finał poniedziałkowych notowań za oceanem, gdzie indeks S&P 500 ustanowił nowe historyczne maksimum, okazał się zbyt słabym bodźcem, żeby zachęcić inwestorów do kupowania akcji.
Wtorkowa sesja na GPW, podobnie jak i na większości innych parkietów europejskich, zaczęła się jednak od lekkich zwyżek. Francuski CAC40 zdążył nawet ustanowić nowy roczny rekord. Szybko jednak do głosu doszli sprzedający i znaczna część indeksów na Starym Kontynencie znalazła się pod kreską.
Najgłębiej zanurkował WIG20, który przejściowo tracił nawet 1 proc. – do 2277 pkt. Słabo radziła sobie też giełda paryska. Z kolei giełda frankfurcka dzielnie opierała się wyprzedaży, choć opublikowane przed sesją dane o marcowej sprzedaży detalicznej (spadła o 0,3 proc. w porównaniu z lutym) okazały się gorsze od zakładanych.
Popołudniowa część notowań była jednak znacznie lepsza. Indeksy zaczęły piąć się w górę.
Do odrabiania strat przystąpiła też giełda warszawska. Zwyżki miały dynamiczny charakter i o godz. 16 WIG20 wrócił w okolice poniedziałkowych zamknięć. Przez ostatnie minuty podaż i popyt toczyły wyrównaną walkę. Zwycięsko wyszli z niej kupujący, którzy szczególnie agresywnie poczynali sobie w ostatnich minutach handlu.