Janusz K. na osiedlowej uliczce w Lublinie spowodował kolizję z nieprawidłowo zaparkowaną hondą. Samochód stał na zakazie zatrzymywania się, blokując wyjazd z osiedla. Mężczyzna postanowił ominąć pojazd i otarł się prawą stroną auta o lewą stronę hondy. W jego samochodzie złożyło się lusterko, w hondzie włączył się autoalarm. Przez okno zobaczył, że w obu pojazdach nie ma żadnych uszkodzeń, i odjechał z miejsca zdarzenia.
Tydzień później został wezwany na policję i ukarany mandatem (100 zł) za to, że nie zachował należytej ostrożności poza drogą publiczną, doprowadzając do uszkodzenia stojącego tam pojazdu (art. 98 k.w.). Przesłuchiwany przyznał, że mogło zostać zarysowane lusterko w drugim samochodzie. Przekazał policjantom numer swojej polisy ubezpieczenia OC.
Na tej podstawie właścicielka hondy wystąpiła do towarzystwa ubezpieczeniowego o wypłatę odszkodowania, wskazując liczne uszkodzenia. Do wymiany zakwalifikowano m.in. przedni zderzak, prawe i lewe przednie czujniki parkowania, kratę wlotu powietrza, lewy przedni reflektor, żarówkę reflektora przeciwmgielnego, lewą i prawą osłonę przedniego zderzaka oraz lewe naroże ochronne nadkola. Kilka innych elementów do naprawy, a błotnik do lakierowania. Ostatecznie towarzystwo ubezpieczeniowe wypłaciło jej łącznie 11 tys. zł odszkodowania i w postępowaniu regresowym zażądało od Janusza K. zwrotu tej kwoty. Powołało się na art. 43 pkt 4 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, UFG i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, zgodnie z którym zakładowi ubezpieczeń przysługuje prawo dochodzenia od kierującego pojazdem mechanicznym zwrotu odszkodowania wypłaconego z tytułu ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych, jeżeli kierujący zbiegł z miejsca zdarzenia.
Mężczyzna nie uznał roszczenia ani co do zasady, ani co do wysokości. Zaprzeczał, aby umyślnie zbiegł z miejsca kolizji, kwestionował zakres uszkodzeń, dowodząc, że nie korelują z uszkodzeniami jego samochodu, ewentualnie ograniczają się do lusterka.
Sąd Rejonowy w Lublinie stwierdził, że mężczyzna nie musi płacić. Ubezpieczyciel nie udowodnił, że zachowanie Janusza K. pozostawało w związku przyczynowym ze szkodą stwierdzoną w aucie kobiety ustaloną w kalkulacji naprawy. Nie było też dowodów, że zbiegł on z miejsca zdarzenia.