Z przecieków, do których dotarł Bloomberg wynika, że amerykańska agencja lotnicza FAA oraz europejska EASA nakazały przewoźnikom dostarczenie danych o częstotliwościach remontów w silnikach Trent 1000 Package C. Od czterech lat Rolls Royce produkuje je z przeznaczeniem dla samolotów Boeing 787-9. Taki samolot należący do australijskiej linii Qantas ostatnio wykonał rejs z Perth do Londynu.
Rolls Royce nie ukrywał, że ma kłopot. Wcześniej już informował, że 380 silników Trent 1000 TEN Package C musi zostać dodatkowo skontrolowanych, ponieważ mogą one być mniej wytrzymałe, niż wynika to ze specyfikacji, bo uszkodzeniom ulegają łopatki silnika. Takie problemy raportowały japońskie Linie All Nippon Airways i Air New Zealand w 2016 roku.
W związku z tym FAA już zapowiedziała, że dla wszystkich maszyn, które są wyposażone w Trent 1000 TEN Package C, skrócony zostaje tzw. ETOPS, czyli maszyna musi utrzymać podczas lotu dystans 140 minut do najbliższego lotniska, a nie jak to było dotychczas - 330 minut.
—Te ograniczenia nie dotyczą LOTu - wyjaśnia Adrian Kubicki, dyr. komunikacji polskiego przewoźnika. —Wprawdzie Trent 1000 TEN Package C są zamontowane w naszych dwóch Boeingach 787-8 odebranych w ubiegłym roku, ale żadna z naszych nie leci nigdy dalej, jak 140 minut od najbliższego portu. Do Ameryki Północnej latamy najkrótszą drogą, czyli „górą” Atlantyku, a trasy azjatyckie są praktycznie cały czas nad lądem. Pozostałe nasze maszyny mają inne silniki. Ostatnio odebrany Dreamliner 787-9 ma najnowszy silnik Rolls Royce Trent 1000 TEN Package D — dodaje.
Potwierdza to Robert Mann, cytowany przez Bloomberga analityk rynku lotniczego. —Trasy atlantyckie, ani te prowadzące nad lądem nie ucierpią. Tam limit 140 minut z powodzeniem wystarczy, ale trasy nad Pacyfikiem mogą okazać się poważnym problemem. Na przykład rejsy nad Pacyfikiem teraz będą musiały polecieć nad górną częścią oceanu, by jak najszybciej znaleźć się nad Alaską.