Ryanair podał, że spodziewa się zysku po opodatkowaniu maksymalnie w wysokości 1,95 mld euro. Tym samym prognoza zysku obniżona została z 2,05 mld euro, które zapowiadał na rok obrotowy kończący się w marcu. Winnymi spadku zysku mają być serwisy rezerwacyjne takie jak Booking,com, Kiwi czy Kayak, które usunęły loty Ryanair ze swojej oferty. Przewoźnik obwinił także wzrost cen paliwa.

Ryanair mniej zarabia

Problemy z serwisami rezerwacyjnymi trwają już dłuższy czas. Ryanair wszedł w USA w spór prawny z Booking Holdings i spółkami zależnymi – czyli serwisami takimi jak Booking, Kayak czy Priceline. W odpowiedzi serwisy rezerwacyjne usunęły oferty irlandzkiego przewoźnika ze swoich zasobów, co zmusiło Ryanair do obniżenia cen, by móc zapełnić samoloty. Szef Ryanair Michael O’Leary określił wówczas serwisy rezerwacyjne mianem „piratów”. Obniżki cen nie przeszkodziły we wzroście przychodu na pasażera o 9 procent w trzecim kwartale roku obrotowego.

Czytaj więcej

Wyboista droga Lufthansy. Komisja Europejska obawia się jej ekspansji

W poniedziałkowym oświadczeniu Ryanair poinformował, że zysk wyniesie od 1,85 do 1,95 mld euro i choć to mniej niż poprzednia prognoza, to jednak oznacza pobicie rekordu z 2018 roku. Wtedy zysk irlandzkiego przewoźnika wyniósł 1,45 mld euro. Ryanair ma powody do zadowolenia, gdyż liczba pasażerów rośnie pomimo wzrostu cen. W ciągu sześciu miesięcy poprzedzających wrzesień podwyższył średnie ceny o 24 proc., a liczba pasażerów i tak wzrosła o 11 procent.

W rozmowie z Reutersem dyrektor finansowy Ryanair Neil Sorahan stwierdził, że skutki usunięcia oferty Ryanair z serwisów rezerwacyjnych „będą tymczasowe” i już zaczyna się ich „wygasanie”.