Tani brytyjski przewoźnik uznał, że po okresie pandemii nadszedł czas przedstawienia długofalowego planu rozwoju, a do tego są potrzebne większe i oszczędniejsze w eksploatacji samoloty. Prezes Johan Lundgren poinformował, że po zgodzie akcjonariuszy easyJet zamówi u Airbusa 157 najmniejszych A220 z opcją kupna dalszych 100 największych wąskokadłubowych A3231neo..

Przewoźnik używa obecnie 330 maszyn, najstarsze zacznie wycofywać. W 2024 r. chce mieć ponad 450 samolotów, głównie A3420neo i A321neo. Wcześniej zamówił 158 maszyn, do 2029 r. ma dostać 90 A320neo i 68 A321neo. To zapewni mu nowoczesną flotę 384 sztuk nowej generacji i zwiększenie przewozów. Średnia liczba miejsc w samolotach wzrośnie wtedy do ponad 200 z obecnych 179.

Czytaj więcej

Turyści wydają tysiące, by wydostać się z Izraela. Płacą za kolejne odwołane loty

Drugim elementem nowego planu jest odzyskanie rentowności. W ostatnim roku (3 do września) easyJet przewiózł 83 mln podróżnych, o 20 proc. więcej niż rok wcześniej, ale znaczeni mniej od 96 mln przed pandemią. Pozwoliło to zwiększyć obroty o ponad 40 proc. do 8,2 mld funtów (9,5 mld euro), a zysk operacyjny do 470 mln z 3 mln rok temu. Rentowność zapewni dopiero zysk brutto 440-460 mln funtów, bo ostatnio poniósł stratę roczną 178 mln. W średnim terminie zysk brutto powinien przekraczać miliard funtów.

Podczas pandemii linia zawiesiła wypłatę dywidendy, przywróci ją wraz z ogłoszeniem w listopadzie pełnego bilansu rocznego.