Jeśli nie będzie długoterminowych rozwiązań w sprawie cen prądu czy gazu dla komunikacji miejskiej, to przewoźnicy przestawiający się na elektromobilność zrobią krok wstecz. Zamiast zwiększać inwestycje w nisko- i bezemisyjne autobusy, wrócą do trujących diesli – ostrzega firma JMK Analizy Rynku Transportowego. Ten niekorzystny trend już się zaczął, bo miejskie spółki przewozowe wyraźnie ograniczają „zielone” zakupy. – Samorządy utraciły ekologiczny impet, nastawiając się już tylko na osiągnięcie niezbędnych progów wyznaczonych przez ustawę o elektromobilności – komentuje JMK w najnowszym raporcie przygotowanym wspólnie z Polskim Związkiem Przemysłu Motoryzacyjnego.
Trujące, ale tańsze
W podsumowaniu trzech kwartałów 2022 r. rosnące ceny energii i paliw mocno osłabiły zakupy pojazdów z napędem alternatywnym. Zarejestrowano łącznie 226 takich pojazdów, co daje 27,5-proc. udział w całym rynku nowych autobusów. Najwięcej jeździ ich w miastach. Jednak o ile w ubiegłym roku udział ekologicznych pojazdów w zakupach nowego taboru sięgał 63,8 proc., to w okresie od stycznia do września 2022 r. spadł poniżej połowy (49,6 proc.).
Czytaj więcej
Wprowadzenie maksymalnych stawek za prąd może wyhamować spadkowy trend inwestycji miast w elektromobilność w tym w autobusy napędzane napędem alternatywnym.
Miejskie spółki przewozowe zwiększyły za to zakupy diesli. Od stycznia ich udział w rejestracjach przekroczył połowę (50,1 proc.), podczas gdy w końcu 2021 r. wynosił 36 proc., ustępując elektrobusom z udziałem 36,3 proc. Teraz jednak autobusy elektryczne stanowią już tylko 27,5 proc. kupowanego nowego taboru.