Rzecznik easyJeta reagując na informację Sky News stwierdził, że linia chce przygotować się na każdą ewentualność. Kanał tv podał ponadto, że linia zaczęła rozmawiać z urzędem lotnictwa UE o przeniesieniu swej siedziby; dodano, że prezes Careolyn McCall zasygnalizowała na prywatnych spotkaniach, że w związku z wynikiem referendum trzeba będzie przenieść prawną siedzibę linii.
easyJet najbardziej z linii europejskich odczuje skutki Brexitu, bo potrzebuje certyfikatu unijnego urzędu lotnictwa na latanie między innymi krajami Unii, np. na trasie Berlin — Bruksela, czy na wewnętrznych trasach w poszczególnych krajach należących do jednolitego obszaru lotniczego. Analitycy szacują, że na te loty przypada jej jedna trzecia działalności.
Np. w Niemczech i Francji uzyskanie takiego certyfikatu (AOC) będzie oznaczać, że linia musi mieć centralę tym kraju, a samoloty muszą być w nim zarejestrowane. Przedstawiciel niemieckiego sektora lotnictwa dodał, że to oznaczałoby konieczność przeniesienia części zadań administracyjnych easyJeta z centrali w Luton pod Londynem.
Rzecznik linii świadczył: — Nie musimy teraz podejmować decyzji o kwestiach dotyczących osobowości prawnej czy innych spraw strukturalnych do czasu, gdy będziemy znać wynik rozmów W. Brytanii z Unią.
Jeśli Wyspiarzom uda się wynegocjować dalszy dostęp do jednolitego rynku unijnego, to nic się nie zmieni dla linii lotniczych.