Ekonomiści IATA są zdania, że największe europejskie porty są nieefektywne, większość z nich stała się monopolistami i nie interesują ich, ile tak naprawdę płacą pasażerowie, którzy w rzeczywistości mogliby latać znacznie taniej, co z kolei zwiększyłoby dynamikę wzrostu ruchu. A w dalszej konsekwencji także dałoby liczbę miejsc pracy i szybszy wzrost gospodarczy.
Ekonomiści IATA dowiedli, że średnia cena biletu lotniczego, nawet po dodaniu wszystkich opłat (bagaż, posiłki) pozostała na tym samym poziomie, co 10 lat temu. Natomiast ta część ceny biletu lotniczego, jaki otrzymuje przewoźnik w tym samym czasie zmniejszyła się z 90 proc. do 79 proc. Ten spadek dochodowości przewoźników jest wynikiem wzrostu opłat lotniskowych (z 7 do 15 proc.) oraz podatków z 3 pkt proc. udziału w cenie ostatecznej do 6 pkt proc. Gdyby nie wzrosły opłaty lotniskowe, a samorządy nie podniosły podatków, średnia cena biletu w jedną stronę lotniczych w Europie byłaby niższa o 17 euro. W tym samym czasie zysk z każdego pasażera dla przewoźników spadł o 21 euro. Według IATA zmiana regulacji lotniskowych spowodowałaby wzrost liczby pasażerów o 50 mln rocznie, co przyniosłoby gospodarce europejskiej 50 mld euro i stworzyłoby 238,8 tys. miejsc pracy: 61,5 tys. w sektorze lotniczym i 176 tys., w turystyce itp. Przy tym sytuacja w Europie najostrzej pokazuje te nieprawidłowości. Z tego samego powodu W Ameryce Północnej linie tracą ok 420 tys. pasażerów, a na Dalekim Wschodzie jest to 528 tys.
Dyrektor generalny IATA, Alexandre de Juniac nie ukrywa, że w sytuacji, kiedy linie lotnicze konkurują ze sobą jakością usług i taryfami, lotniska są przed taką konkurencją zabezpieczone. De Juniac podkreśla jednocześnie, że prywatyzacja portów lotniczych nie przyniosła oczekiwanych efektów i podkreśla, że w przygotowywana przez unijną komisarz Violetę Bulc strategia dla europejskiego lotnictwa musi wziąć pod uwagę sugestie IATA.