Wyniki rankingu zostały ogłoszone podczas trwającego Międzynarodowego Salonu Lotniczego w Paryżu. Głosowanie na 550 lotniskach, bo tam pasażerowie wypełniali ankiety, trwało od lipca 2016 do lutego 2017 r. Oceniano wszystko, co wiąże się z podróżami lotniczymi: jakość obsługi, punktualność i ogólne wrażenie, wygodę w podróży. W przypadku portów dodatkowo można było wydać opinię o robieniu zakupów czy wygodzie transferów.
Bliski i Daleki Wschód górą
Najlepszą linią lotniczą w Europie pozostaje Lufthansa, ale niemiecki przewoźnik znalazł się dopiero na siódmym miejscu w rankingu najwyżej ocenianych na świecie. Klasą dla siebie nadal pozostają linie arabskie, wygrał Qatar Airways, który teraz w ekspresowym tempie wyszedł z politycznych kłopotów, oraz – jak to już stało się tradycją – inni przewoźnicy z Dalekiego Wschodu, w tym także bardzo mało znane linie tajwańskie Eva Air. Wysoko znalazł się chiński Hainan, który o kilka długości pobił narodowego przewoźnika z tego kraju – Air China.
Także w pierwszej dziesiątce lotnisk najbardziej przyjaznych dla pasażerów pięć to porty dalekowschodnie. To też mówi samo za siebie.
Za najlepsze europejskie uznane zostało Monachium, które rzeczywiście jak na port tej wielkości i po ostatniej przebudowie jest wyjątkowo łatwe do przesiadek. Trochę dziwi, że w czołówce nie znalazło się lotnisko w Helsinkach, zdecydowanie najbardziej przyjazne dla pasażerów w Europie.
Jeszcze sporo do zrobienia
Cieszy awans narodowego przewoźnika – LOT, i największego polskiego lotniska – portu Chopina w Warszawie. Nadal jednak i polska linia, i lotnisko znajdują się na dalekich pozycjach, choć kilkanaście oczek wyżej. LOT zyskałby znacznie więcej sympatii pasażerów, gdyby jego rejsy odbywały się bardziej punktualnie. Prezes linii Rafał Milczarski nie ukrywa, że bardzo go to boli. – Każde spóźnienie, każdy odwołany rejs traktuję jako osobistą porażkę – powiedział „Rzeczpospolitej". I zapewniał, że sytuacja powinna się poprawić wraz ze zwiększeniem floty. Pasażerowie skarżą się także na personel pokładowy, który często, jak za dawnych czasów, po zakończeniu serwisu zajmuje się już tylko sobą, a nie pasażerami, i ogranicza się do przejścia z torbą na śmieci, a pozostały czas lotu przeznacza na czytanie gazet czy plotki, które niekoniecznie interesują pasażerów. Kuriozalne jest również, kiedy na rejsach długodystansowych prezes zabiera się do sprzątania na pokładzie, w tym także mycia toalet.