Od kilku dni piloci Ryanaira grożą strajkami w bazach przewoźnika w Hiszpanii, Portugalii, Włoszech, Niemczech i Irlandii, domagają się lepszych warunków pracy i płac, a przede wszystkim profesjonalnego rozplanowania urlopów. Zamieszanie z ich terminami zmusiło przewoźnika do odwołania we wrześniu setek lotów. Wielu pilotów irlandzkiej linii wówczas przeszło do konkurencyjnego Norwegiana, gdzie dostali etaty i płatne urlopy na co w Ryanairze nie mogli liczyć.
Warunkiem zgody założenia związków jest jednak to, że mają powstać Komitety Ryanaira, które będą zajmowały się wyłącznie wewnętrznymi sprawami linii i w żadnym wypadku nie będą współdziałały z organizacjami zawodowymi innych linii lotniczych. Ryanaira zabolało szczególnie to, że w imieniu jego niemieckich pilotów zaczęli się wypowiadać przedstawiciele niesłychanie silnego związku zawodowego Vereinigung Cockpit, w którym zrzeszeni są piloci Lufthansy.
Michael O'Leary ma teraz nadzieję, że taka decyzja skłoni pilotów do odwołania strajku zapowiedzianego na 20 i 21 grudnia. Nie wiadomo, czy argumentacja prezesa przekona pilotów we Włoszech, którzy zaplanowali strajk na dzisiaj, czyli 15 grudnia.
„Loty w czasie Bożego Narodzenia są bardzo ważne dla naszych klientów, więc chcemy im oszczędzić jakiegokolwiek niepokoju o to czy ich rejsy w przyszłym tygodniu odbędą się zgodnie z planem. Jeśli rzeczywiście najlepszą metodą osiągnięcia tego celu jest porozumiewanie się z naszymi pilotami za pośrednictwem uznanej organizacji związkowej, jesteśmy na to gotowi. Napisałem dzisiaj do związkowców zapraszając na rozmowy i wezwałem jednocześnie do odwołania akcji strajkowej zaplanowanej na okres Bożego Narodzenia.
Powstanie oficjalnych związków zawodowych będzie znaczącą zmianą w Ryanairze, ale przecież na radykalne posunięcia zdecydowaliśmy się już w przyszłości, kiedy stworzyliśmy Ryanair Labs i program Always Getting Better, który miał na celu poprawę oferty dla konsumentów.