Południowo-zachodnia Afryka jest rejonem nieprzyjaznym. Trudno tam o wodę, a w porze suchej na rozgrzanej słońcem ziemi nie rosną niemal żadne owoce ani warzywa. – Po co tu przyjechałem? – pyta retorycznie Cejrowski. – W książce do geografii w szkole podstawowej czytało się o dwóch plemionach afrykańskich: Hotentotach i Buszmenach. Tak mi to zapadło w pamięć, że zawsze chciałem zobaczyć, jak wyglądają. A jeszcze bardziej ich dotknąć.
W poprzednich odcinkach podróżnik dotarł do zagubionej wśród afrykańskich bezdroży wioski zamieszkiwanej przez Himba, pierwotne plemię nomadów. Żywią się mlekiem, kaszką kukurydzianą oraz mięsem kozim lub baranim. W ich domach można znaleźć turystyczne krzesło i fajansowy kubek, ale to jedyne oznaki cywilizacji. Himba żyją tak, jak ich przodkowie przed tysiącami lat.
W najnowszym odcinku Wojciech Cejrowski odkrywa bogactwo duchowej kultury Buszmenów. – Materialnie to tutaj nic nie ma – mówi. – Żadnych skomplikowanych urządzeń nie wynaleźli. Natomiast duchowo są nadrozwinięci. Znają świat lepiej niż ktokolwiek inny. Świat roślinny i zwierzęcy. Fizjologię i budowę człowieka też. O gwiazdach wiedzą rzeczy, które zaskakiwały astronomów jeszcze w latach 60. minionego wieku.
Buszmeni są mistrzami zielarstwa. Wśród wielu specyfików mają roślinę, która leczy trąd. Ale nie chcą się dzielić swoją wiedzą z innymi. Do wyrobu lekarstw stosują m.in. tłuszcz jadowitych węży. Walczą też z chorobami za pomocą dotyku, rozmawiają z duchami oraz odprawiają tańce rytualne, podczas których wprowadzają się w trans.
Cejrowski pokazuje młodą dziewczynę robiącą naszyjnik ze skorupek strusich jaj. – Buszmeni są przekonani, że w strusich jajach skupia się boża siła – wyjaśnia. – Tak jak my wierzymy, że specjalną moc posiada obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.