Służyła w Czeczenii, ale nie chce o tym opowiadać. Mówi tylko, że po raz pierwszy pojechała tam, bo dostała rozkaz, drugi raz – z własnej woli, bo dobrze płacili. Odeszła ze służby zawodowej, kiedy została ciężko ranna w brzuch.

O okolicznościach tego zdarzenia nie wolno jej mówić do dziś. Przez wiele lat nie mogła wyjeżdżać za granicę z powodu pracy w FSB. Dopiero od roku ma paszport, jeszcze z niego nie korzystała. Jako ochroniarz pracowała dla gwiazd estrady i znanych polityków. Świat przestępczy także proponował jej pracę. W latach 90. zarabiała około 200-300 tysięcy rubli, czyli 10 razy więcej niż wynosiła w tym czasie dobra pensja w Rosji. Drugie tyle stanowiła jej miesięczna premia.

Jest wysokiej klasy fachowcem i obecnie prowadzi własną szkołę ochroniarską dla kobiet. Jej absolwentki są bardzo poszukiwane, bo działają znacznie dyskretniej niż mężczyźni, a są równie niezawodne jak oni. Nadieżda pokazuje noże, którymi posługiwała się w poprzedniej pracy. – W celu likwidacji – wyjaśnia w reportażu Barbary Włodarczyk. – Tak, żeby nie robić hałasu.

[i]0.05 | tvp 1 | PONIEDZIAŁEK[/i]