Parę osób pod krzyżem zawodzi wniebogłosy, inni wsłuchują się w to z uwagą, a chłopiec od podawania jajecznicy, który – jak donosi prasa – lubi fotografować się z karabinami, organizuje manifestację z transparentem wzywającym do spalenia adwersarzy na stosie. „Pierwociny fundamentalistycznej rewolucji” – mówi publicysta Janusz Rolicki, ale nie o tych, co będą palić, tylko o tych, co mają być spaleni.

Ksiądz Adam Boniecki twierdzi: „Jesteśmy w krainie absurdu. Ktoś chce życie oddawać za krzyż w czasie pokoju!”. W PRL, proszę księdza, też wojny nie było, a paru, niestety, oddało. Większym absurdem jest wydanie zgody na nocną manifę przeciw komukolwiek. Kto z własnej kieszeni zapłaci za nieudaną akcję przeniesienia krzyża, a potem jeszcze droższe zabezpieczenie lewicowej demonstracji siły? „Reakcja śmiechem. Element pokojowy” – mówiła Kazimiera Szczuka, ale w tym czasie faceci glanowali się na latarniach. Cóż powie pobitym chłopiec od karabinów? „Mogliśmy szerzyć tę przemoc, ale to nie ma sensu”.

Co będzie dalej? Przechodząc korytarzem sejmowym, Palikot poślizgnie się na własnych myślach i wyrżnie głową w barierkę. Spowoduje to u niego odwrócenie pojęć, więc będzie chciał przytulić Macierewicza, co ten potraktuje jako zamach. Kalisz zarobi przypadkiem od Brudzińskiego, łamiącego ruską trumnę na Nowaku, a Monika Olejnik będzie ze łzami przysięgać, że tego nie chciała. Równo z rozpoczęciem „Faktów” w TVN straż sejmowa wycofa się z Wiejskiej po triumfalnym wjeździe Jarosława Kaczyńskiego w karocy z gruzińskiego cyrku. W odpowiedzi Tusk wypożyczy dwie dywizje piechoty, które o świcie zajmą biura poselskie opozycji.

Generał Eseldowski uderzy pułkiem desantowym na trójmiejskie bastiony Platformy. Generał Pisowski zajmie Krakowskie Przedmieście i Pałac Prezydencki, a generał Platformerski rzuci na prawicowe Podkarpacie batalion czołgów. Arcybiskup przewiezie prezydencki sarkofag na Krupówki, więc rozpęta się zadyma w temacie rezerwacji pustej krypty. W noc sylwestrową na sopockim molo rozegra się historyczna bitwa na przenośne toalety: Kempa kontra Senyszyn. Zwycięzca w finale spotka się z Niesiołowskim, ale wyniku nie zdradzę.

A co z krzyżem? Pod osłoną nocy niezidentyfikowany obiekt latający dostawi do niego kościół św. Anny. Niemożliwe? Nie ma już takiego słowa w polskiej polityce.