Autorami „Kolędy-Nocki" są poeta Ernest Bryll i kompozytor Wojciech Trzciński. Kiedy w 1980 r. przystępowali do wspólnej pracy, ten pierwszy miał w dorobku nie tylko popularne tomiki wierszy, ale i poetyckie dramaty rozliczające się z narodowymi mitami. Drugi był twórcą wielu przebojów. Dla obu jednak widowisko, które w 1980 r. zamówił Teatr Muzyczny w Gdyni, a odwołujące się do niedawnych wydarzeń sierpniowych, było absolutnie nowym doświadczeniem.
Premiera odbyła się 18 grudnia 1980 r., a więc w 30. rocznicę tragicznych wydarzeń w Trójmieście. Mimo to „Kolęda-Nocka" nie stała się utworem doraźnym, publiczność przyjęła spektakl entuzjastycznie, krytycy byli podzieleni. – Pracując dziś nad przedstawieniem, jestem zaskoczony, jak aktualne pozostają teksty i jak współcześnie brzmią pomysły muzyczne – mówi Jarosław Minkowicz, reżyser telewizyjnego widowiska „Kolęda-Nocka. 30 lat później".
Pozbawiona wyrazistej fabuły „Kolęda-Nocka" nie jest zwykłym musicalem, bywa też nazywana oratorium, jako że Ernest Bryll posługuje się metaforycznymi obrazami i konwencją bożonarodzeniowych jasełek. Bohaterem jest tu zaś zbiorowość: szarzy, umęczeni codziennością ludzie, czekający latami na własne mieszkanie, wystający w kolejkach.
– Nie zamierzam robić remake'u przedstawienia sprzed 30 lat – zapowiada Jarosław Minkowicz. – Odwołuję się tylko do jego ostatniej sceny. Umęczeni bohaterowie „Kolędy-Nocki" dostawali skrzydeł, a jednak zakończenie było tragiczne. W finale na scenie pozostawało jedynie pobojowisko. Ten obraz będzie teraz punktem wyjścia.
Ernest Bryll obiecuje, że doda obecnie kilka swoich nowych tekstów, ale zdaniem reżysera nie jest to konieczne. – „Kolęda-Nocka" świetnie wpisuje się również w obecną dyskusję o polskich przywarach i o naszej tradycji – uważa Jarosław Minkowicz. – Niezmiennie zaś walorem jest tu muzyka, tym razem na nowo zaaranżowana przez Adama Sztabę.