Reklama

Wieś przekrojona drutem

Jest w Europie miejsce, o którym mało kto słyszał, a które zasługuje na wpis do księgi rekordów Guinnessa. Jedna część Szelmenca należy do Słowacji, druga – do Ukrainy. Opowiada o nim znakomity węgiersko-fiński dokument

Publikacja: 21.08.2008 14:35

Wieś przekrojona drutem

Foto: HBO

Sprawę wioski zamieszkiwanej przez kilkuset mieszkańców rozpatrywały i Kongres Amerykański, i władze Unii Europejskiej. Nie przyniosło to spodziewanych rozstrzygnięć. Może dlatego, że problem nie jest nowy – Szelmenc od blisko stulecia przechodzi z rąk do rąk.

Jego mieszkańcy posługują się przede wszystkim językiem węgierskim, bo na samym początku swej historii wioska znalazła się pod panowaniem Austro-Węgier. Potem trafiła do Czechosłowacji, później kolejno na Węgry, do ZSRR i znów do Czechosłowacji. Teraz należy do Słowacji i Ukrainy. O losach Szelmenca, w którym mieszka kilkaset osób, decydowały wichry historii. Granica była przesuwana zbrojnie albo z ołówkiem w ręku. Wielu mieszkańców ma domy i pola w dwóch różnych państwach i być może nie robiłoby im to wielkiej różnicy, gdyby mogli swobodnie się przemieszczać. Ale tak nie jest. Do najbliższego przejścia granicznego jest... 50 kilometrów. A wioska podzielona jest na dwie części. Na środku znajduje się pięciometrowy pas nagiej ziemi, zasieki, stanowiska strażnicze. To przecież granica Unii Europejskiej.

– Wejście na przygraniczny pas ziemi jest zabronione – mówi w filmie jeden z miejscowych. – Granica wygląda jak otoczony drutem obóz pracy.Żeby spotkać krewnych i przyjaciół mieszkających po drugiej stronie, ludzie zbierają się o określonych porach przy głównej ulicy po obu stronach zasieków...

Ukraińscy mieszkańcy Szelmencu miewają się gorzej niż ich słowaccy sąsiedzi. 90 procent z nich nie ma pracy. Bibliotekarka wychowująca samotnie dwójkę dzieci, by się utrzymać, uprawia także niewielkie pole i pracuje na targu. Do prowadzonej przez nią biblioteki trafia rocznie zaledwie kilka nowych pozycji. Na pytanie o przyszłość odpowiada krótko: – Tutaj nie myśli się o przyszłości.

W sierpniu 2005 roku prezydent Ukrainy nakazał przecięcie drutów granicznych, nie pytając o zdanie sąsiadów zza miedzy ani władz unijnych w Brukseli.

Reklama
Reklama

W grudniu zajechali czarnymi samochodami oficjele i zdawać by się mogło – Szelmenc wreszcie stanie się jednością. Tyle że Słowacy nie zapalili się do tej idei. – Nie wystarczy połączyć dwóch wiosek. Dzieli nas granica między Wschodem i Zachodem – mówi jeden z nich twórcom poruszającego dokumentu.

Sprawę wioski zamieszkiwanej przez kilkuset mieszkańców rozpatrywały i Kongres Amerykański, i władze Unii Europejskiej. Nie przyniosło to spodziewanych rozstrzygnięć. Może dlatego, że problem nie jest nowy – Szelmenc od blisko stulecia przechodzi z rąk do rąk.

Jego mieszkańcy posługują się przede wszystkim językiem węgierskim, bo na samym początku swej historii wioska znalazła się pod panowaniem Austro-Węgier. Potem trafiła do Czechosłowacji, później kolejno na Węgry, do ZSRR i znów do Czechosłowacji. Teraz należy do Słowacji i Ukrainy. O losach Szelmenca, w którym mieszka kilkaset osób, decydowały wichry historii. Granica była przesuwana zbrojnie albo z ołówkiem w ręku. Wielu mieszkańców ma domy i pola w dwóch różnych państwach i być może nie robiłoby im to wielkiej różnicy, gdyby mogli swobodnie się przemieszczać. Ale tak nie jest. Do najbliższego przejścia granicznego jest... 50 kilometrów. A wioska podzielona jest na dwie części. Na środku znajduje się pięciometrowy pas nagiej ziemi, zasieki, stanowiska strażnicze. To przecież granica Unii Europejskiej.

Reklama
Telewizja
Finał „Simpsonów” zaskoczył widzów. Nie żyje jedna z głównych bohaterek
Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Telewizja
„Duduś”, który skomponowała muzykę „Stawki większej niż życie” i „Czterdziestolatka”
Telewizja
Agata Kulesza w akcji: TVP VOD na podium za Netflixem, Teatr TV podwoił oglądalność
Telewizja
Teatr TV i XIII księga „Pana Tadeusza" napisana przez Fredrę
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama