Reklama

Rzut pilotem: Doktor Żulczyk i jego zwierzęta

„Błagam, niech Ojciec Mateusz przejedzie chociaż kota” – przeczytałem nie na żadnym z forów internetowych, ale w poświątecznym magazynie „Dziennika”.

Publikacja: 01.01.2009 06:36

Jakub Żulczyk („pisarz, autor powieści „Zrób mi jakąś krzywdę”) w felietonie zatytułowanym „Jezus na rowerze” błaga o przejechanie kota, bo umiera z nudów, gdy ogląda serial o ojcu Mateuszu.

O ty Żulczyku – pomyślałem – kota będziesz mordował, bo ci krwi na ekranie jeszcze za mało? Niedoczekanie twoje. „Czy w życiu przeciętnego Polaka proboszcz jest tak ważny, że jeśli już doczekaliśmy się naszego supermena, to musiał on nosić koloratkę?” – stawia pisarz fundamentalne pytanie.

To ja mu przypomnę, że mieliśmy już supermenów w mundurze Abwehry, w czapce czołgisty, w sweterku Milicji Obywatelskiej, w kamizelce karpackiego zbójnika i w czym tylko się chce. A Żulczykowi akurat koloratka przeszkadza. I koty.

Dalej pisze tak: „Ojciec to anioł połączony z Jezusem, osobnik nieskończenie mądry, nieskończenie skromny, zawsze uczynny, o sercu wielkości centrum Warszawy, odtrącający wszystkie cielesne pokusy, chociaż maślane oczy kierują na niego parafianki i gosposia”. Skoro ksiądz nie uprawia seksu z gosposią, do d... z takim serialem – zdaje się mówić autor. Sam zresztą przyznaje, że przez całe „Archiwum X” czekał „aż Mulder w końcu prześpi się ze Scully”.

No tak, „Ojciec Mateusz” to rzeczywiście nie jest film dla Żulczyka. Ale, uwaga, „ja będę – pisze – oglądał dalej, czekając aż tytułowy ojciec po prostu zgrzeszy”. Czyli „przejedzie chociaż kota”.

Reklama
Reklama

Niech się Żulczyk cieszy, że jego odezwa nie ukazała się przed świętami, bo jakby moje koty, które w noc wigilijną nie tylko mówią ludzkim głosem, ale i robią sobie przegląd prasy, odpisały Żulczykowi, to by się chyba zapadł pod ziemię.

Rok mamy nowy, więc i radę mam noworoczną. Niech sobie Żulczyk sprawi kota, najlepiej ze schroniska. Po pierwsze zacznie go odróżniać od worka ziemniaków, po którym – jakby chciał – może rowerem jeździć nawet bez trzymanki. Po drugie – zobaczy, jak dzieci dobrze reagują na kota. Pod warunkiem, rzecz jasna, że wcześniej nie czytały tekstu Żulczyka.

Jakub Żulczyk („pisarz, autor powieści „Zrób mi jakąś krzywdę”) w felietonie zatytułowanym „Jezus na rowerze” błaga o przejechanie kota, bo umiera z nudów, gdy ogląda serial o ojcu Mateuszu.

O ty Żulczyku – pomyślałem – kota będziesz mordował, bo ci krwi na ekranie jeszcze za mało? Niedoczekanie twoje. „Czy w życiu przeciętnego Polaka proboszcz jest tak ważny, że jeśli już doczekaliśmy się naszego supermena, to musiał on nosić koloratkę?” – stawia pisarz fundamentalne pytanie.

Reklama
Telewizja
Nagrody Emmy 2025: Historyczny sukces 15-latka z „Dojrzewania”. „Studio” i „The Pitt” najlepszymi serialami
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Telewizja
Legendy i nieco sprośności w nowym sezonie Teatru TV: Fredro spotyka Mickiewicza
Telewizja
Finał „Simpsonów” zaskoczył widzów. Nie żyje jedna z głównych bohaterek
Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Telewizja
„Duduś”, który skomponowała muzykę „Stawki większej niż życie” i „Czterdziestolatka”
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama