Nie należę do typowych telewizyjnych oglądaczy, choć mam trzy duże ekrany: w kuchni, przy moim warsztacie pracy i w tzw. saloniku telewizyjnym zwanym też kinem domowym. Telewizor jest pod ręką i w każdej chwili mogę go włączyć. Gdy przychodzą goście, puszczam im filmy młodych artystów – ostatnio Rumiancewa. Sam relaksuję się, wybierając program na jednej z platform: Cyfrowy Polsat, Canal Plus lub ntelewizji.
Na koniec dnia lubię włączyć kanał Mezzo. Czasem zaglądam też do ogólnie dostępnych stacji.W tym tygodniu dużo staroci. „Śniadanie u Tiffany’ego” (Canal+ Film, piątek, godz. 10.15) – tytuł, który trzeba sobie przypomnieć – oraz „Casablanca” (TCM, piątek, godz. 22.55) – może warto wykorzystać niektóre fragmenty do jakiejś działalności artystycznej? Inspirujące są zwłaszcza kapelusze Bogarta.
Jestem szczęśliwym mieszkańcem stolicy, więc aktorów, wśród nich Magdalenę Cielecką, wolę oglądać na scenie. Ale wszystkim, którzy nie mają takiej możliwości, polecam Teatr Telewizji (TVP 1, poniedziałek, godz. 20.20).