Aktorka gra Carmen, żonę trójmiejskiego przestępcy, która z pani domu zmienia się w kobietę broniącą swojej rodziny za wszelką cenę. Pilotowy odcinek dopiero zapowiada metamorfozę i konfrontuje szczęśliwą rodzinę z brutalnym światem gangsterów. Niestety, już po pierwszych scenach odczułem zawód.
Najmłodszy syn Carmen ukradzionym od ojca pistoletem grozi swojemu rówieśnikowi. Jej późniejsza rozmowa z dyrektorką szkoły przypomina kabaretowy skecz, a nie scenę realistycznego serialu - kochająca matka banalizuje patologiczne zachowanie kilkuletniego syna. Niewiarygodne.
Sztampowy jest punkt wyjścia całej akcji. Mąż bohaterki razem z dwoma współpracownikami, kontrolują przemyt papierosów ze wschodu do UE. Jeden z nich - powtarzając sensacyjny schemat - kradnie kilkadziesiąt kilogramów heroiny narkotykowemu bossowi. Chce szybko zbić fortunę, ale - tak jak w filmach na podobny temat - groźny mafiozo (Aleksander Domogarow) mu w tym przeszkodzi. Cała trójka wpada w tarapaty.
Pomysł na „Krew z krwi" nie jest oryginalny, ale importowany z holenderskiej telewizji. Szkoda, ponieważ seriale kryminalne akurat najlepiej wychodzą polskim scenarzystom i reżyserom. Produkcja Canal+ nie dorównuje doskonałym „Odwróconym" stacji TVN (2007 r.), brutalnemu i przejmującemu portretowi mafii Pruszków-Wołomin. A w porównaniu do telewizyjnych arcydzieł z USA jak „Rodziny Soprano" czy „Breaking Bad", „Krew z krwi" zapowiada się na serial klasy B.
Trzeba jednak przyznać, że jest sprawnie zrealizowany przez Xawerego Żuławskiego i tworzy intrygującą galerię przestępców. Ojciec Carmen to gangster na emeryturze próbujący sprostać fanaberiom młodej kochanki. Jego pozornie sympatyczny ochroniarz Luther grany przez Mariusza Bonaszewskiego stopniowo ukazuje swoje demoniczne oblicze. Natomiast brat głównej bohaterki jest bandytą z ADHD, narwanym, temperamentnym i łatwo popadającym w konflikty.