Zdobył rozgłos projektem Ptasiego Gniazda, czyli stadionu wzniesionego na igrzyska olimpijskie w Pekinie, pokazaną w Tate Modern instalacją z miliona nasion słonecznika oraz rzeźbami głów – znaków zodiaku. Lecz w filmie „Podejrzany: Ai Weiwei" – nie to jest istotne. Autorzy duńskiego dokumentu towarzyszą Weiweiowi z kamerą od dnia powrotu do domu, po 80-dniowym aresztowaniu przez władze, które miało miejsce w kwietniu 2011 roku. Zatrzymany został – jak mu powiedziano – za działalność wywrotową mającą na celu obalenie władzy. Oficjalnie firmę Ai Weiweia, Fake Ltd., oskarżono o niezapłacenie 2,5 miliona dolarów podatku. Nieoficjalnie - naraził się wpisami na blogu i działalnością w Internecie. Przebywał w odosobnieniu bez możliwości kontaktu z adwokatem i rodziną.
- Porwali mnie, zostałem uprowadzony przez państwo – mówi artysta.
Warunkowe zwolnienie za kaucją nałożyło na niego obowiązek milczenia, czyli nieodpowiadania na pytania dziennikarzy dotyczące tej sprawy. I początkowo Weiwei stosował się do tych wymagań. Film pokazuje jednak wizyty zagranicznych dziennikarzy rozmawiających z artystą nie tylko o uprawianej przez niego sztuce, ale także jego zaangażowaniu w sprawy społeczne i polityczne kraju. Przyznaje, że cierpi teraz na bezsenność, ma problemy z pamięcią. Tylko jeden adwokat nie stracił odwagi, by go nadal reprezentować.
- Nie boję się, choć sytuacja jest ponura – mówi Weiwei.
I rzeczywiście – rygory sytuacji podobnej do aresztu domowego nie sprzyjają dobremu samopoczuciu.... Film pokazuje codzienne życie artysty. Za wysokim murem i metalową bramą Ai Weiwei próbuje żyć zwyczajnie ze swoim małym synkiem i żoną. Widzowie zobaczą też przygotowania do stworzenia instalacji imitującej celę, w której przebywał artysta.