Dramaturg i reżyser Iwan Wyrypajew to zrządzenie losu dla polskiego teatru, który nie cierpi na nadmiar dobrych sztuk i dobrze wyreżyserowanych spektakli. Rok 2017 zakończył znakomitą inscenizacją „Wujaszka Wani" w Teatrze Polskim. Komentowała polską sytuację i była też do oglądania jako gwiazdorski spektakl o dużym potencjale komediowym i komercyjnym.
W tym roku w stolicy odbyły się trzy premiery sztuk Wyrypajewa. W maju Wojciech Urbański wyreżyserował w Teatrze Dramatycznym światowy hit – „Pijanych". Użyty tu chwyt jest mocny i atrakcyjny: wszyscy bohaterowie są pijani, szczerzy aż do bólu w wyjawianiu marzeń i żądz. Wyrypajew niczym Dostojewski nawet w kreaturach potrafi dostrzec tęsknotę do wiary w Boga.
Najtrudniejsze zadanie miała we wrześniu publiczność w Teatrze Na Woli, gdzie Iwan Wyrypajew wystawił „Konferencję teherańską". Autor i reżyser nie lubi schlebiać ani aktorom, ani widzom. Tym razem „unieruchomił" wszystkich protagonistów, pokazując w trakcie niby panelu, podczas którego referaty przechodzą w intymne zwierzenia. Aktorzy nie mieli okazji do szarż i całą energię musieli włożyć w interpretację, tego, co napisał autor.
Dyskusję, jaką prowadzą, da się sprowadzić do analizy różnic pomiędzy wschodnią ortodoksją i zachodnim liberalizmem. Z niejednoznacznych życiorysów wyłania się zachodnia duma z tego, że można się szanować bez wyższych boskich sankcji oraz przekonanie pokornej irańskiej poetki, która ceni miłość do Allaha bez względu na artystyczną i kobiecą opresję.
Niezręcznie jest mówić o tym, co autor chciał powiedzieć, ale w finale najważniejsza jest skromność i pokora ofiar, które godzą się na wszystko. co narzucają wschodni satrapowie, których władza ma rzekomo boską sankcję. Tymczasem wolność to wolna wola, a nie samoograniczenie własnej lub cudzej swobody.