W programie TVP Kultura tym razem absolutna nowość. „Manon” Julesa Masseneta, wystawiona w Los Angeles, a potem przeniesiona na scenę Staatsoper w Berlinie, była przebojem ostatnich miesięcy. Telewizyjna prezentacja spektaklu zbiega się z wydaniem jego wersji na płycie DVD przez Deutsche Grammophon.

Wprawdzie opera Masseneta miała prapremierę w 1884 r., a jej libretto bazuje na XVIII-wiecznej powieści Prevosta opowiadającej o tragicznej miłości Manon Lescaut i kawalera Des Grieux, w przedstawieniu zrezygnowano z historycznego kostiumu. Akcja została przeniesiona w lata 50. poprzedniego stulecia. Kiedy jednak w pierwszej scenie tytułowa bohaterka czyta filmowe magazyny oraz maluje na nodze szwy wymarzonych nylonowych pończoch, na które jej nie stać, wiemy, że nie różni się od tamtej Manon. Tak jak ona czeka na prawdziwą miłość, ale zbyt pociąga ją wielki świat. W XVIII stuleciu dziewczyny marzyły, by błyszczeć na arystokratycznych salonach. Dziś chcą być filmowymi gwiazdami lub przynajmniej celebrytkami. W gruncie rzeczy zaś chodzi o to samo – o zdobycie sławy i pieniędzy.

Reżyser Vincent Paterson świetnie przywołał świat sprzed pół wieku i bezbłędnie wywiązał się z wyeksponowania urody Anny Netrebko. To dla rosyjskiej śpiewaczki wystawiono tę operę. W każdej scenie jest inna, zawsze piękna i przykuwająca uwagę. Kiedy porzuciwszy ukochanego podbije Paryż, jest zimna jak Ava Gardner, ale już w następnej scenie epatuje seksem jak Marylin Monroe.

Anna Netrebko znakomicie śpiewa. Zawsze jest wokalną perfekcjonistką, często wszakże zbyt chłodną i pozbawioną emocji. Ten styl interpretacji znakomicie jednak sprawdza się w muzyce Masseneta. Niemniej sławny meksykański tenor Rolando Villazon (Des Greux) tym razem zgodził się pozostać nieco w cieniu.

Domeną reżysera i choreografa Vincenta Patersona były dotychczas musicale czy film (m.in. układy taneczne w „Evicie” i „Tańcząc w ciemnościach”). A największą sławę przyniosły mu wideoklipy, które zrealizował z Michaelem Jacksonem i Madonną. Dla niej wyreżyserował też koncertowy show „Blonde Ambition”. Być może do „Manon” miał więcej serca, a może Anna Netrebko jest bardziej zdolna, bo prezentuje się znacznie ciekawiej niż Madonna w swych najlepszych wcieleniach.