Reklama
Rozwiń

Świetny „Aktor“ Michała Zadary w Teatrze Narodowym

Michał Zadara wskrzesił w Narodowym „Aktora" Norwida, rzecz o trudnej grze zwanej kapitalizmem - pisze Jacek Cieślak

Aktualizacja: 07.02.2012 08:15 Publikacja: 07.02.2012 07:51

Waldemar Kownacki (Bizoński), Wiktoria Gorodeckaja (kelnerka Felcia) i Anna Chodakowska (Nicka) w „A

Waldemar Kownacki (Bizoński), Wiktoria Gorodeckaja (kelnerka Felcia) i Anna Chodakowska (Nicka) w „Aktorze”

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Reżyser posadził widzów w realistycznie odtworzonej kawiarni Antrakt – mieści się niedaleko sceny na Wierzbowej – z widokiem na makietę biurowca Metropolitan.

Scenograf Robert Rumas nie mógł wybrać lepszego miejsca, które nie kłóciłoby się z didaskaliami dramatu, a jednocześnie wpisywało w dramaturgię dzisiejszej stolicy. Miejsce spotkań bohemy i finansjery ma dynamikę giełdy. Tu celebryci i bankowi dilerzy sprawdzają, jak są notowani.

Podłączeni do smartfonów, hrabia Jerzy (Oskar Hamerski), gwiazdor Pszon-Kin (Arkadiusz Janiczek), artystka Olimpia i baron Potomski wpadają w życiowe turbulencje, gdy akcje idą w dół po bankructwie Gluckschnella. Wszystko to jest grane żywo i komicznie; włącznie z parodią personelu Antraktu: ich gimnastyką w lokalu i paleniem tytoniu na siarczystym mrozie.

Najbardziej imponuje, że wiersz Norwida, pełen trudnych do zrozumienia słownych konceptów, aktorzy, w większości młodzi, mówią wyjątkowo komunikatywnie. To chwilami tylko zakręcona, rytmiczna proza dzisiejszych hipsterów. W momencie największego natężenia abstrakcji, kiedy można mieć kłopot ze zrozumieniem, o co chodzi, hrabia Jerzy i Pszon-Kin zaciągają się skrętem aż po pięty.

„Aktor" jest dla Zadary tekstem wymarzonym, również dlatego, że konwencja utworu fantastycznie pasuje do walki reżysera z teatralną i społeczną iluzją. Nazwiska aktorów są prezentowane na papierowych planszach, maszyniści zaś ręcznie obsługują obrotową scenę, na której siedzi widownia. Zwracając ją w stronę Antraktu, willi hrabiego Jerzego czy hotelu Pod Jeleniem. Tu króluje pan Bizoński, geszefciarz strojący się w szatki bohatera narodowego w rytm niemenowskiego „Bema pamięci rapsod żałobny" (znakomity Waldemar Kownacki).

Właśnie w wyglądzie prowadzonej przez Bizońskiego prowincjonalnej budy doszukiwałbym się klucza do inscenizacji Zadary. Hotelarz pokusił się, by z wielkoświatowym rozmachem zainstalować nad ladą zegary wskazujące czas nowojorski i tokijski. Ale żyje w rytmie wskazówek z winietą „Otwock" pośród połamanych reklam z lat 80.

Gdy nowobogaccy padają ofiarami kryzysu, również stają się prowincjuszami Europy. Zamiast równać do światowych standardów, do czego namawia Potomski, hamletyzują jak hrabia Jerzy. Dlatego finałową scenę „teatru w teatrze", gdy bankruci grają Szekspira, zarabiając na spłatę długów, trzeba uznać za satyrę na polską „nierzeczywistość".

Reżyser posadził widzów w realistycznie odtworzonej kawiarni Antrakt – mieści się niedaleko sceny na Wierzbowej – z widokiem na makietę biurowca Metropolitan.

Scenograf Robert Rumas nie mógł wybrać lepszego miejsca, które nie kłóciłoby się z didaskaliami dramatu, a jednocześnie wpisywało w dramaturgię dzisiejszej stolicy. Miejsce spotkań bohemy i finansjery ma dynamikę giełdy. Tu celebryci i bankowi dilerzy sprawdzają, jak są notowani.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Teatr
Krzysztof Głuchowski: W Kielcach wygrał Jacek Jabrzyk
Teatr
Wyjątkowa premiera w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Przy jakich przebojach umierają Romeo i Julia
Teatr
Teatr Wielki. Personalne przepychanki w Poznaniu
Teatr
„Ziemia obiecana” Kleczewskiej: globalni giganci AI zastąpili wyścig fabrykantów
Teatr
„Ziemia obiecana": co powiedzą Kleczewska, Głuchowski i Klata o dzisiejszej sytuacji?