Morfina Szczepana Twardocha w Teatrze Śląskim

Z powieści „Morfina" Szczepana Twardocha, będącej sensacją ostatnich sezonów, powstał świetny spektakl. Reżyserką jest Ewelina Marciniak - pisze Jacek Cieślak.

Publikacja: 11.11.2014 19:11

Paweł Smagała (Konstanty) i Aleksandra Fielek (Dzidzia) w katowickiej „Morfinie”

Paweł Smagała (Konstanty) i Aleksandra Fielek (Dzidzia) w katowickiej „Morfinie”

Foto: Teatr Śląski, Aleksandra Śnieżek Aleksandra Śnieżek

Ta młoda reżyserka dołączyła w ten sposób do krajowej czołówki dzięki przedstawieniu Teatru Śląskiego pokazanym na katowickim festiwalu „Interpretacje". Spektakl o Konstantym Willemannie, oficerze Wojska Polskiego, morfiniście z powikłanym śląsko-polsko-niemieckim rodowodem, który zmaga się turbulencjami II wojny światowej, nie jest co prawda jeszcze idealny. Jednak rodzaj energii, jaka w nim wibruje,  delikatna swingująca zmysłowość oraz pikanteria wolna od dosadności i wulgarności przekonują, że Marciniak jest na drodze do stworzenia własnego języka teatralnego.

Jedna z najgłośniejszych książek – nagrodzona Nike i Paszportem „Polityki – dzięki adaptacji Jarosława Murawskiego została uwolniona od literackich kalk, stereotypów i ideologicznych uproszczeń. Zamiast ludzi-plakatów i publicystyki otrzymaliśmy żywe charaktery.

Ton spektaklowi nadaje swingujące trio Chłopcy kontra Basia. W książce była scena w warszawskiej Adrii. U Marciniak cały świat jest zwariowanym dancingiem, podszytym erotyką, podkręconym morfiną i szampanem. Moda i tańce z przełomu lat 30. i 40., wydekoltowane damy, dziwki i arystokraci, a także mundury wypadają bardzo sexy.

Pokazana z tej perspektywy wojna przestaje być wyłącznie martyrologicznym zmaganiem Armii Krajowej z III Rzeszą. Polacy, Niemcy, tak jak w każdej epoce, kochają się, romansują, zdradzają, szukają szczęścia i sensu egzystencji. Ekstremalnie, co wymusza widmo śmierci.

Śląskie korzenie Konstantego sprawiają, że schemat Polaka patrioty bez skazy przestaje być wiarygodny. Szczególnie w Katowicach i na Śląsku polska brawura i bohaterszczyzna wywołują politowanie. Matka Polka nie brzmi dumnie, lecz histerycznie. Główny bohater kolaboruje z Niemcami nie tylko dlatego, że wymagają tego przełożeni z konspiracji. On nie ma przekonania do tak niepewnej egzystencji, jaka łączy się z byciem Polakiem. Dobrze oddaje to zdystansowany, lekko wyzywający styl gry Pawła Smagały. O klasie spektaklu świadczy również ujęcie tytułowego motywu. Reżyserka nie katuje widzów końską dawką narkomańskich odlotów. Wystarczy, że w kilku scenach Konstantego i jego kochankę Salome spowija złoty pył i odpływają ponad sceną w obłędnych, miłosnych akrobacjach (choreografia Dominika Knapik). Wszystko płynie.

Reżyserka zamiast opowiadać i ilustrować koncepcje Twardocha, dociera do widzów obrazami opartymi na skrótach, emblematach i symbolach. Esesmani podczas upiornego baleciku, jak w koszmarze, mają wilcze łby, a Salome – twarz Hitlera. Sceny bójek przypominają lunatyczną clownadę, jazda samochodem zaś zabawę dzieci, które kręcą wyimaginowaną kierownicą.

Sceptycyzm wobec polskości pokazuje spotkanie z Janem Chochołem, królem polskiej niemocy i chaosu. Finałowy monolog przekonuje, że wszystkie próby ujęcia życia w formuły i zasady są skazane na klęskę. Jedynym sensem życia jest ono  samo – i to najczęściej w przejawach odbiegających od zasad moralnych. To życie, często złe i podłe, jest tytułową morfiną, od której trudno się uwolnić.

Ta młoda reżyserka dołączyła w ten sposób do krajowej czołówki dzięki przedstawieniu Teatru Śląskiego pokazanym na katowickim festiwalu „Interpretacje". Spektakl o Konstantym Willemannie, oficerze Wojska Polskiego, morfiniście z powikłanym śląsko-polsko-niemieckim rodowodem, który zmaga się turbulencjami II wojny światowej, nie jest co prawda jeszcze idealny. Jednak rodzaj energii, jaka w nim wibruje,  delikatna swingująca zmysłowość oraz pikanteria wolna od dosadności i wulgarności przekonują, że Marciniak jest na drodze do stworzenia własnego języka teatralnego.

Pozostało 81% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły