Ta młoda reżyserka dołączyła w ten sposób do krajowej czołówki dzięki przedstawieniu Teatru Śląskiego pokazanym na katowickim festiwalu „Interpretacje". Spektakl o Konstantym Willemannie, oficerze Wojska Polskiego, morfiniście z powikłanym śląsko-polsko-niemieckim rodowodem, który zmaga się turbulencjami II wojny światowej, nie jest co prawda jeszcze idealny. Jednak rodzaj energii, jaka w nim wibruje, delikatna swingująca zmysłowość oraz pikanteria wolna od dosadności i wulgarności przekonują, że Marciniak jest na drodze do stworzenia własnego języka teatralnego.
Jedna z najgłośniejszych książek – nagrodzona Nike i Paszportem „Polityki – dzięki adaptacji Jarosława Murawskiego została uwolniona od literackich kalk, stereotypów i ideologicznych uproszczeń. Zamiast ludzi-plakatów i publicystyki otrzymaliśmy żywe charaktery.
Ton spektaklowi nadaje swingujące trio Chłopcy kontra Basia. W książce była scena w warszawskiej Adrii. U Marciniak cały świat jest zwariowanym dancingiem, podszytym erotyką, podkręconym morfiną i szampanem. Moda i tańce z przełomu lat 30. i 40., wydekoltowane damy, dziwki i arystokraci, a także mundury wypadają bardzo sexy.
Pokazana z tej perspektywy wojna przestaje być wyłącznie martyrologicznym zmaganiem Armii Krajowej z III Rzeszą. Polacy, Niemcy, tak jak w każdej epoce, kochają się, romansują, zdradzają, szukają szczęścia i sensu egzystencji. Ekstremalnie, co wymusza widmo śmierci.
Śląskie korzenie Konstantego sprawiają, że schemat Polaka patrioty bez skazy przestaje być wiarygodny. Szczególnie w Katowicach i na Śląsku polska brawura i bohaterszczyzna wywołują politowanie. Matka Polka nie brzmi dumnie, lecz histerycznie. Główny bohater kolaboruje z Niemcami nie tylko dlatego, że wymagają tego przełożeni z konspiracji. On nie ma przekonania do tak niepewnej egzystencji, jaka łączy się z byciem Polakiem. Dobrze oddaje to zdystansowany, lekko wyzywający styl gry Pawła Smagały. O klasie spektaklu świadczy również ujęcie tytułowego motywu. Reżyserka nie katuje widzów końską dawką narkomańskich odlotów. Wystarczy, że w kilku scenach Konstantego i jego kochankę Salome spowija złoty pył i odpływają ponad sceną w obłędnych, miłosnych akrobacjach (choreografia Dominika Knapik). Wszystko płynie.