Reklama

„Hamlet” Bartosza Szydłowskiego. Każdy rodzaj nietolerancji jest zły

„Hamlet” Bartosza Szydłowskiego otrzymał Złotego Yorricka. Teatr bije w różne formy dominacji i hipokryzji.

Publikacja: 09.08.2021 21:00

Nagrodzony „Hamlet” w reżyserii Bartosza Szydłowskiego z Teatru im. Słowackiego w Krakowie. Hamlet -

Nagrodzony „Hamlet” w reżyserii Bartosza Szydłowskiego z Teatru im. Słowackiego w Krakowie. Hamlet - Marcin Kalisz.

Foto: materiały prasowe

Grany w Gdańsku, w kolebce Solidarności „Hamlet" z Teatru im. Słowackiego w Krakowie ze scenografią i kostiumami Małgorzaty Szydłowskiej, dziejący się w lofcie na terenie dawnej stoczni, obudowanym portowymi kontenerami, pokazał, jak Polacy wyprzedali ideały ruchu wolnościowego za dobra konsumpcyjne. Zniszczyli również tę międzyludzką solidarność, demontują demokrację.

TVElsynor

Symbolem tego w spektaklu jest Duch zamordowanego ojca Hamleta, stylizowany na szeryfa z pamiętnego plakatu wyborczego z czerwca 1989 r. To jego zabił Klaudiusz (Wojciech Skibiński), przejmując władzę w kraju, który staje się więzieniem. Diagnoza jest tym bardziej wstrząsająca, że Ducha gra dziecko (fenomenalny Tytus Grochal): odzyskana wolność szybko padła ofiarą starych polskich demonów, znowu nie poradziliśmy sobie z wolnością.

To, co na premierze przed pandemią brzmiało w spektaklu jak alarm, teraz może być odbierane jako ostatnie ostrzeżenie dla katolickich hierarchów. Interpretacja szekspirowskiego tekstu wywiedziona jest bowiem z frazy stanowiącej przestrogę dla Poloniusza (znakomity Tomasz Międzik), by nie zachowywał się jak fałszywy klecha. Poloniusz jest kościelnym hierarchą. Cynicznie trzęsie dworem z myślą o doraźnych interesach Kościoła.

Zaczerpnięty z kazania krakowskiego arcybiskupa Jędraszewskiego monolog, szczujący przeciwko tym, którzy chcą żyć i myśleć inaczej – nabrał jeszcze większej mocy. Tak jak scena umizgów do hierararchy w wykonaniu rządzącej pary. Spełnia się prognoza Jarosława Kaczyńskiego sprzed lat, gdy mówił, że Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe doprowadzi swym konserwatywnym radykalizmem do dechrystianizacji Polski. Tyle tylko, że tę rolę gra teraz PiS.

W takiej aurze hierarcha w spektaklu może bez żenady powtórzyć znane z kampanii prezydenckiej „LGBT to nie ludzie, to ideologia". Elementem zaś zakłamanego systemu władzy jest też TVElsynor, gdzie dowody przestępstw rządzących są obracane przeciwko stającym w obronie państwa. Stołeczni aktorzy padają ofiarą cenzury. Rosencrantz (Mateusz Janicki) i Guildenstern (Dominik Stroka) zaś niby parodiują ubranych na czarno nieznanych sprawców, mających zastraszyć Hamleta, a de facto są szantażystami działającymi na zlecenie władzy.

Reklama
Reklama

Patriarchat i feminizm

Z dzielenia społeczeństwa wynika tragedia młodych bohaterów – Hamleta i Ofelii – interpretowanych znakomicie przez Marcina Kalisza i Agnieszkę Judecką. Szydłowski w duchu feminizmu dał im grać równorzędne role. Dzielą się kluczowym monologiem „Być albo nie być", który stał się pytaniem młodych ludzi: walczyć o Polskę czy dla świętego spokoju zgodzić się na konformizm. Hamlet i Ofelia wybierają walkę, choć nie mają złudzeń. Ofelia śpiewa najpierw lennonowskie „Don't Believe", oznaczające dziś kryzys wiary w religię, publiczne instytucje, autorytety i wszystkie wartości, przed śmiercią zaś wykonuje „Imagine": realizacja utopii w dzisiejszym świecie jest dziś kompletnie niemożliwa.

Skierowana do milczącego nieba, gigantyczna ucięta dłoń – mogłaby ilustrować historię o kolejnym pokoleniu straconych szans, gdyby nie to, że w finale młodzieńczy Duch Hamleta rozpoczyna marsz, który ma odzyskać kraj dla młodych generacji.

Intrygująco wypadł „Otello" Oskara Korsunovasa. Główną rolę zagrała czarnoskóra litewska aktorka Oneida Kunsunga Vildži?nien?, co poszerzyło pole interpretacji. Gra postać, która pada ofiarą rasizmu, ale pozwala też na snucie refleksji o homofobii i braku tolerancji dla innego. Z jednej strony Otello jest w nieakceptowanym przez większość związku dwóch kobiet z Desdemoną, z drugiej zaś bohaterka zostaje zgwałcona przez Jago, który nakręca spiralę hejtu.

Komentarzem do „Króla Leara" Anny Augustynowicz, którego głównym tematem była toksyczność patriarchatu, stała się dyskusja prowadzona przez filozofa Piotra Augustyniaka – dramaturga zwycięskiego „Hamleta", z udziałem profesora Andrzeja Ledera oraz Marty Abramowicz, autorki książek „Dzieci księży" i „Zakonnice odchodzą po cichu". Padło pytanie, czy feminizm walczący z patriarchatem może stać się kolejną toksyczną hegemonią, gdy każda społeczna rewolucja powtarza błędy obalanych systemów. Odpowiedź przyniesie przyszłość.

Tymczasem od 1 września dyrekcję Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego po jego zmarłym twórcy, profesorze Jerzym Limonie, przejmuje Agata Grenda, menedżerka kultury, m.in. była dyrektorka Instytutu Polskiego w Nowym Jorku.

Teatr
Brak ustawy o teatrze to absurd
Teatr
Teatr Umer i Lupy ocalony od zapomnienia. Już do obejrzenia w TVP VOD
Teatr
„Gaśnica Brauna" w rekonstrukcji procesu mordercy prezydenta Narutowicza
Teatr
„Tkocze” Mai Kleczewskiej z Grand Prix Boskiej Komedii
Teatr
Nie żyje Piotr Cieplak, reżyser m. in. „Nart Ojca Świętego" Jerzego Pilcha
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama