Zaczynali w Wałbrzychu, atakując stołeczne gwiazdy i polityków, tak jak postpunkowa Nirvana z dalekiego Seattle. Przewrotnymi, antykapitalistycznymi spektaklami upominali się o wykluczonych, dla których Złote Tarasy są potiomkinowską wioską polskiego kapitalizmu. „Tęczowa Trybuna 2012" o niezrealizowanych marzeniach związanych z Euro, „W imieniu Jakuba S." o tym, jak kredyty zastąpiły pańszczyznę, a konsumpcjonizm zniszczył solidarność – wprowadziły duet na top jak płyta „Nevermind" grupę Kurta Cobaina.
W spektaklu Polskiego we Wrocławiu dużo jest mocnego grania na żywo oraz biografii Nirvany, ale to tylko hasła wywoławcze. Znamienne, że nie słyszymy największego hitu „Smells Like Teen Spirit". W pierwszym, zresztą przydługim akcie, nie ma też tylu groteskowych fraz Demirskiego jak w poprzednich spektaklach. Tak jakby duet był rozgoryczony i dawał do zrozumienia, że nie będzie zabawnie i przebojowo jak kiedyś.
Ich Cobaina (Marcin Pempuś) zwala z nóg depresja. Poleguje w barłogu garażowej scenografii, przykrytej dachem plenerowej estrady. Chowa się przed nami pod kołdrę. Jest zmęczony dokładnie tak jak Strzępka i Demirski. Wyrzutem sumienia staje się córka: jeżdżące na rowerku dziecko we mgle. A rodzice pytają: czy warto tak harować? Nie lepiej mają przeciętniacy, którzy w weekendy piją wino i oglądają Nirvanę na YouTube?
Najlepsza jest scena, gdy Cobain, Love, Axl Rose i Amy Winehouse zrywają kontrakty i wracają do rodzinnych stron. Leniuchują i marzą o tym, by znowu żyć bezkompromisowo: zdemolować biura żerujących na nich korporacji.
Ale idylliczną scenę z muzykami Nirvany w jedwabnych halkach, tulących się czule jak dziewczyny, Strzępka wyreżyserowała jak farsę. Cobain żądał przecież, by dzielić się tantiemami „nie po równo". Z utopijnego myślenia o wspólnocie budzi nas Courtney.Mówi: nie ma miejsca i czasu, do którego moglibyśmy wrócić, by być razem. Trzeba być wiernym marzeniom, ale iść do przodu. 36-letnia Katarzyna Strączek, od 2001 r. związana z Polskim, mocno zagrała Love. Śpiewa jak ona. I chce być tak twarda jak Strzępka.