Sztuka napisana pod celą

Premiera niezwykłego przedstawienia, które stworzyły więźniarki, w sobotę w teatrze w Zielonej Górze.

Publikacja: 13.05.2014 07:45

Hanna Klepacka w trakcie próby „Nikt nie byłby mną lepiej. Koncert”. Premiera 17 maja

Hanna Klepacka w trakcie próby „Nikt nie byłby mną lepiej. Koncert”. Premiera 17 maja

Foto: Teatr Lubuski, Anna Szydłowska Anna Szydłowska

Sześć skazanych, w tym dwie za pozbawienie życia, jedna prostytutka, napisały szczere do bólu monologi pod opieką Magdy Fertacz i Łukasza Chotkowskiego.

Wiele jest tekstów, których bohaterowie przebywają w zakładzie karnym. „Kopciuch" Janusza Głowackiego to jeden z wielu przykładów.

Zobacz więcej zdjęć

– To prawda, ale moim celem było to, żeby więźniarki stały się autorkami – mówi Magda Fertacz. – Oczywiście mogliśmy pozyskać w więzieniu niebanalny materiał na sztukę, książkę i podpisać swoimi nazwiskami, tak jak to się zwykle robi. W tym przypadku kobiety, z którymi pracowaliśmy, stworzyły tekst, podpisały umowę z teatrem i uzyskały honorarium autorskie. Ich wypowiedź jest prawdziwa, nieprzekształcona przez formę literacką, której szukają wszyscy piszący zawodowo. Nie zmieniałam w tekstach nic, połączyłam je tylko, nie układając w fabułę. Moje ingerencje ograniczyły się do skrótów.

Rok w więzieniu

Magda Fertacz pracowała z dramaturgiem Łukaszem Chotkowskim, który tym razem wystąpił w roli reżysera. Przez rok wspólnie odwiedzali zakład karny pod Zieloną Górą, spotykając się z więźniarkami na comiesięcznych sesjach.

– Spotkania były bardzo intymne, bo same dziewczyny zdecydowały, że chcą się z nami widzieć pojedynczo – mówi Magda Fertacz. – W grupie nie chciały się odkrywać. Więzienie, panujące tam zasady i hierarchia wymuszają na nich ciągłą grę, udawanie kogoś, kim nie byłyby w innej sytuacji. Muszą grać, żeby przetrwać. Tymczasem nam zależało na szczerości.

Na początku w projekcie brało udział 26 więźniarek, do premiery dotrwało sześć.

– Niektóre dziewczyny przychodziły na spotkania ze zwykłej nudy, inne, bo nie miały możliwości pobycia razem, a są w sobie zakochane i dawno się nie widziały. – mówi Magda Fertacz. – W więzieniach są pokoje spotkań intymnych, ale dostępne tylko dla heteroseksualych par. Tymczasem w homoseksualne relacje wchodzą nawet kobiety, które na wolności mają rodziny, mężów, chłopaków.

Przedstawienie nosi tytuł „Nikt nie byłby mną lepiej. Koncert". W grupie autorek są dwie dziewczyny, które siedzą za pozbawienie życia, pozostałe za rozboje, jedna za przestępstwo gospodarcze.

– Dwie wyszły na wolność. Jedna z nich przesyłała fragmenty, których nie mogła napisać w czasie odbywania kary z obawy przed kipiszem w celi bądź personelem więzienia. A miała krytyczne przemyślenia – tłumaczy Fertacz. – W tej grupie dziewczyn nie potwierdziło się to, o czym nas uprzedzano, że będą przekonywać do swojej niewinności, narzekać na złe prawo i zły sąd. Nasze autorki są bardzo świadome. Nie próbowały sobie też za naszym pośrednictwem nic załatwiać: przemytu grypsów czy używek. Akurat te kobiety chciały pisać.

Jedna z bohaterek odsiaduje wyrok za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.

– Wyszliśmy z założenia, że nie chcemy wiedzieć, jakie były okoliczności popełnienia przestępstwa – mówi Fertacz. – Mogliśmy mieć wgląd w akta, ale woleliśmy zaufać naszym bohaterkom. Mogły nas oszukać, mogły napisać prawdę, na przykład Marzena powiedziała, co się stało, inna wybrała milczenie.

Kryzys przestępstwa

Powstała opowieść o człowieku, o losie, a może nawet fatum.

– Czytając te teksty, miałam wrażenie, że wszystkie opisane w nich uczucia, traumatyczne zdarzenia znamy. Nasze problemy są bardzo podobne, ale mieliśmy więcej szczęścia – mówi Magda Fertacz.

Jedna z więźniarek napisała, że jej prawdziwy problem nie polega na tym, że doszło do „kryzysu przestępstwa". Wszystko zaczęło się dużo, dużo wcześniej. Nie wytrzymała napięcia, w którym żyła, a w końcu przyszedł czas, kiedy nie dała sobie rady z cierpieniem i przekroczyła granice prawa.

– Jeżeli złe doświadczenie przytrafia się nam wiele razy, wiele razy dręczą nas natręctwa, to nie jest przypadek, tylko żelazna logika, fatum – uważa dramaturżka. – To są sytuacje znane z antycznych tragedii. Takie same są emocje: miłość i nienawiść, w skrajnej postaci.

– Praca nad spektaklem była dla mnie spotkaniem z nagością życia – mówi Łukasz Chotkowski. – Podczas pracy wielokrotnie zadawałem sobie pytanie czy mamy prawo oceniać, wartościować, kto jak żyje, co zrobił? Myślałem jak ja bym zachował się w ich sytuacji? Czy od przestępstwa nie dzieli nas chwila zawahania?

Magda Fertacz i Łukasz Chotkowski postarają się pokazać poprzez spektakl również to, ile kosztowały ich spotkania w więzieniu, gdzie nieszczęście i agresja ujawniają się w niespotykanym stężeniu. Ale najważniejsze będą autorki. Pojawią się na premierze, przebywając na przepustce, z eskortą, ale bez kajdanków.

Tylko jedna nie potwierdziła obecności.

– Kaśka jest niesamowita  – mówi Fertacz. – Duża część tekstu powstała dzięki niej. Niewykluczone, że wróciła do swojej pracy. Stoi gdzieś na drodze, bo jest prostytutką. Byliśmy w jej mieszkaniu kilkakrotnie, ale nikt nie reaguje na dzwonek. Tymczasem w teatrze czeka na nią umowa i honorarium. Daliśmy już ogłoszenie do lokalnej gazety. Zastanawiam się, czy nie poszła w totalne tango.

Sześć skazanych, w tym dwie za pozbawienie życia, jedna prostytutka, napisały szczere do bólu monologi pod opieką Magdy Fertacz i Łukasza Chotkowskiego.

Wiele jest tekstów, których bohaterowie przebywają w zakładzie karnym. „Kopciuch" Janusza Głowackiego to jeden z wielu przykładów.

Pozostało 95% artykułu
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie