Sześć skazanych, w tym dwie za pozbawienie życia, jedna prostytutka, napisały szczere do bólu monologi pod opieką Magdy Fertacz i Łukasza Chotkowskiego.
Wiele jest tekstów, których bohaterowie przebywają w zakładzie karnym. „Kopciuch" Janusza Głowackiego to jeden z wielu przykładów.
– To prawda, ale moim celem było to, żeby więźniarki stały się autorkami – mówi Magda Fertacz. – Oczywiście mogliśmy pozyskać w więzieniu niebanalny materiał na sztukę, książkę i podpisać swoimi nazwiskami, tak jak to się zwykle robi. W tym przypadku kobiety, z którymi pracowaliśmy, stworzyły tekst, podpisały umowę z teatrem i uzyskały honorarium autorskie. Ich wypowiedź jest prawdziwa, nieprzekształcona przez formę literacką, której szukają wszyscy piszący zawodowo. Nie zmieniałam w tekstach nic, połączyłam je tylko, nie układając w fabułę. Moje ingerencje ograniczyły się do skrótów.
Rok w więzieniu
Magda Fertacz pracowała z dramaturgiem Łukaszem Chotkowskim, który tym razem wystąpił w roli reżysera. Przez rok wspólnie odwiedzali zakład karny pod Zieloną Górą, spotykając się z więźniarkami na comiesięcznych sesjach.