– To nasz debiut i jesteśmy z niego bardzo zadowoleni – opowiadali Adrian i Kasia, którzy odpadli z konkursu w 33. minucie. – Nasza ulubiona figura? To chyba żaba, czyli moment, kiedy tancerka skacze w charakterystyczny sposób – wyjaśniali.
Zasady turnieju są proste. Zaczyna tańczyć 50 par.
W trakcie kolejnych 60 minut akrobacji, wygibasów i seksownego rzucania biodrem odpadają kolejni uczestnicy.
Ecaterina i Ryszard Czerwińscy skończyli w 40. minucie i... polecieli przewijać sześciotygodniowego Rysia, który czekał w kojcu tuż obok parkietu. – Nasz synek urodził się w sylwestra, dlatego mieliśmy mało czasu na przygotowania. Ale i tak jesteśmy zadowoleni, że tańczyliśmy tak długo – mówiła uradowana mama.
Po 50 minutach na parkiecie przed kilkusetosobową widownią tańczyło już tylko osiem par. Wszyscy byli wyraźnie zmęczeni, a z podnoszących ciągle partnerki panów pot lał się strumieniami. Co i rusz któryś z zawodników podbiegał do widzów po butelkę wody. – Jeszcze trochę! Pokażcie mi, jak się tańczy prawdziwego rock’n’rolla – zagrzewał do walki pomysłodawca i zarazem jeden z jurorów Kazimierz Chendyński.