Aleksander Pietrow i Rusłan Boszirow w rozmowie z Russia Today stwierdzili, że w Salisbury pojawili się ze względów turystycznych i spędzili w tym mieście ok. godziny, po czym wrócili do Londynu. - Odwiedziliśmy tylko to miasto, w którym jest słynna katedra - mówili.
Zdaniem strony brytyjskiej obaj Rosjanie są funkcjonariuszami rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.
- W mieście była straszna chlapa. Zmokliśmy, wzięliśmy najbliższy pociąg i wróciliśmy do Londynu - wspominali pobyt w Salisbury w marcu tego roku Rosjanie.
Tymczasem brytyjska prokuratura twierdzi, że posiada wystarczająco wiele dowodów, by oskarżyć obu Rosjan o przeprowadzenie zamachu na byłego pułkownika rosyjskich służb, który współpracował z Brytyjczykami, za co został w 2006 roku skazany na więzienie, a w 2010 roku trafił na Wyspy w ramach wymiany szpiegów.