- Mieli wyobraźnię, podjęli ryzyko, byli gotowi do poświęcenia własnych interesów na rzecz większego dobra. Zoranie, Aleksisie – dobra robota. Niemożliwa misja wykonana – ogłosił na Twitterze przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
Unijny komisarz walczy
Łatwo nam przychodzi użycie nazwy „Macedonia”, ale dla wielu Greków wciąż trudna do przełknięcia jest „Macedonia Północna” - wynegocjowana po trwającym od początku lat 90. sporze w czerwcu 2018 roku przez premierów Aleksisa Ciprasa i Zorana Zaewa.
Na decyzję parlamentu greckiego czekają Unia Europejska i Stany Zjednoczone, które, co ostatnio rzadkie, wspólnie i mocno wspierają porozumienie. Uzyskało ono już potrzebną liczbę głosów w parlamencie w Skopje, pozostał ostatni krok, który mają wykonać posłowie greccy.
Jeżeli ten ostatni krok zostanie wykonany, Macedonia stanie się niedługo członkiem NATO, mogła zaproszenie dostać już dekadę temu, jak sąsiednia Albania, ale wszystko rozbiło się o greckie weto.
Znacznie dłuższa, i bez pewnego rezultatu, jest droga do Unii Europejskiej. Przeciwnikom porozumienia kibicuje aktywnie Rosja.
W Skopje sprzeciwiała się porozumieniu nacjonalistyczna prawica, w Atenach – szeregi przeciwników są znacznie bardziej różnorodne, od skrajnie prawicowej partii ANEL, która z powodu „Macedonii Północnej” wyszła niedawno z koalicji ze skrajnie lewicową SYRIZĄ Ciprasa, przez tradycyjną konserwatywną Nową Demokrację, aż po komunistów.
W ostatniej chwili na pomoc przeciwnikom pośpieszył unijny komisarz (od imigracji i uchodźców) Dimitris Awramopulos. Uznał umowę za "problematyczną".
Do debaty, która miała się skończyć w nocy, ale nie skończyła, zapisało się aż 205 z 300 członków helleńskiego parlamentu.
Preciw roszczeniom terytorialnym
Porozumienie z Prespy (od nazwy pogranicznego jeziora) przewiduje, że sąsiad Grecji będzie się oficjalnie nazywał Republika Macedonii Północnej, co zastąpi używany na forum międzynarodowym, a w Grecji także przez media, pokraczny FYROM (skrót od angielskiej nazwy Była Jugosłowiańska Republika Macedonii).
W Grecji trzy północne prowincje mają w nazwie „Macedonię”. Ateny od lat – z czasem słusznie – oskarżały Skopje o przejmowanie dziedzictwa starożytnej Macedonii, w tym Aleksandra Macedońskiego. A także o roszczenia terytorialne. W umowie obie strony się od nich odżegnują.
W artykule 3. porozumienia jest wyraźnie podkreślone poparcie dla istniejących granic i sprzeciw wobec jakichkolwiek roszczeń terytorialnych, także ewentualnej "trzeciej strony" (można się domyślać, że chodzi o Bułgarię lub Albanię).
Zgodnie z porozumieniem mieszkańcy kraju zwanego dotąd FYROM mogą być nazywani Macedończykami bez konieczności podkreślenia, że północnymi (w dokumentach będą dopuszczalne dwie formy: narodowość macedońska i obywatelstwo Republiki Macedonii Północnej), a oficjalny język nazywany jest po prostu macedońskim. I to budzi wiele krytyki.
Byle nie FYROM
Zanim niecały rok temu wybrano kompromisową nazwę "Macedonia Północna", pojawiało się wiele innych.
Na stole negocjacyjnym w ostatniej fazie negocjacji były: Nowa Macedonia, Macedonia (Skopje), Górna Macedonia i Macedonia Wardarska.
Najciekawiej brzmiały nazwy nawiązujące do historii, budzącej przecież na Bałkanach tyle emocji – wspomniana już Macedonia Wardarska oraz Macedonia Ilindeńska (propozycja, która wypadła przed ostatnią fazą) .
Wardar (po grecku Aksios) to rzeka, która płynie przez Macedonię, między innymi przez Skopje, a już w Grecji wpada do Morza Egejskiego. Mianem Macedonii Wardarskiej określano przed stu laty południowe tereny Królestwa Serbii, potem Jugosławii.
Skierowane przeciw Imperium Osmańskiemu powstanie ilindeńskie, do którego nawiązywała kolejna propozycja, to jeszcze wcześniejsze lata XX wieku. Przy dokładnym tłumaczeniu kraj powinien nosić dziwaczną nazwę Macedonii Dnia św. Eliasza, bo Ilinden to w języku południowych Słowian dzień tego prawosławnego świętego - 2 sierpnia (w 1903 roku rozpoczęło się wtedy powstanie). Przez dziesięć dni powstania istniała Republika Kruszewska (ze stolicą w Kruszewie, dziś 5-tysięcznym miasteczku na południu Macedonii). Co ciekawe, do „państwowo-prawnych tradycji" tej republiki odwołuje się w preambule konstytucja macedońska.
Ponad rok wcześniej, gdy premier Cipras nie wydawał się jeszcze tak zdeterminowany zawarciem porozumienia, amerykański negocjator ONZ Matthew Nimetz zaproponował nazwę „Górna Republika Macedonii".