Jeden z amerykańskich polityków, którzy pojawili się na warszawskiej demonstracji pod hasłem „Wolny Iran", mówił, że szybko nadchodzi kres Islamskiej Republiki Iranu. Kiedy pana zdaniem upadną ajatollahowie w Teheranie?
Nie znam żadnego eksperta od takich spraw. Ale zawsze, gdy dochodzi do upadku despotycznego i opresyjnego wobec obywateli reżimu, wszyscy są zaskoczeni. Nie spodziewaliśmy się, że stanie się to tak szybko – mówi się. Nie wiem kiedy, ale oczekuję, że to się stanie.
Dlaczego?
Bo panuje tam niepokój, protesty ogarnęły 150–170 miast. Gospodarka przeżywa wielkie trudności, nie radzi sobie nawet z pomocą Chin. Izolacja narzucona przez USA jest bardziej dotkliwa, niż się wydaje, choćby dla systemu bankowego. Irańczycy cierpią i nie ma wątpliwości, że zaczynają o to winić teokratyczny reżim, ajtatollahów, Rouhaniego [prezydenta Iranu – red.]. Nie mam dostępu do informacji wywiadowczych, ale po protestach widzę, że jest tam źle.
Podobno niektórzy w Waszyngtonie zakładają, że upadek władz w Teheranie to kwestia roku?