- Tacy jesteśmy w mediach przygotowani, całodobowa infolinia, kursy mycia rąk, ale próbki do 15. Koronawirus od 15 ma wolne, spędza czas z rodziną - mówiła na nagraniu zamieszczonym przez siebie w mediach społecznościowych Anna Morawska.
Kobieta wróciła do Polski z USA i Włoch. Skarżyła się m.in. na kłopoty z oddychaniem i kaszel. Została przez internistę skierowana na izbę przyjęć szpitala w Krotoszynie. Gdy pojawiło się podejrzenie koronawirusa, pacjentka została odizolowana. Badania wykluczyły grypę. Od chorej pobrano więc próbki na koronawirusa, po czym przesłano je do Warszawy.
Jak mówiła Morawska, próbki pobrane wczesnym popołudniem nie zostały przebadane tego samego dnia, ponieważ laboratorium w stolicy pracuje do godz. 15. Pacjentka skarżyła się, że musiała długo czekać na wyniki badań. - Minęła środa, czwartek - wyników brak. Piątek - nie. Dzisiaj jest sobota, a ja jestem zamknięta w izolatce na paru metrach kwadratowych - mówiła.
Po 88 godzinach, już po tym, jak opublikowała nagranie, Morawska otrzymała wyniki - badanie na obecność koronawirusa dało wynik negatywny.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz w rozmowie z Onetem zaznaczył, że procedury są jasne i każdy powinien ich przestrzegać. - Jeżeli wyglądało to tak, jak opisuje ta pani, to procedury zostały złamane - dodał zapewniając, że resort wyjaśnia sprawę, a z każdej takiej sytuacji będą wyciągane konsekwencje.