– Jesteśmy na dobrej drodze do utworzenia w Berlinie widocznego znaku upamiętniającego wypędzenia. Zapisaliśmy to w umowie koalicyjnej i zrealizujemy nasze zamierzenia – powiedziała wczoraj kanclerz Angela Merkel na uroczystości 50-lecia Związku Wypędzonych (BdV). Nie zdradziła żadnych szczegółów dotyczących przyszłego miejsca pamięci, opowiedziała się jednak wyraźnie za “dialogiem z naszymi wschodnimi sąsiadami”. Mógłby się on rozpocząć po przedstawieniu koncepcji nowego miejsca pamięci w stolicy Niemiec, co – jak zapewniła szefowa niemieckiego rządu – nastąpi w najbliższym czasie. Jak się dowiadujemy, Angela Merkel zamierza rozmawiać na ten temat z Donaldem Tuskiem po objęciu przez niego stanowiska szefa rządu.
W środowisku wysiedlonych spodziewano się, że pani kanclerz przedstawi zarys koncepcji upamiętnienia przymusowych wysiedleń. Ma to być wspólne dzieło CDU/CSU i SPD, partnerów koalicyjnego rządu Angeli Merkel. Nosi roboczą nazwę “widocznego znaku” i pomyślane jest jako symbol pojednania i porozumienia między narodami. Tak przynajmniej brzmią oficjalne deklaracje.
Nie brak w Berlinie głosów, że stosunek nowego polskiego gabinetu do planów rządowego upamiętnienia wysiedleń Niemców po II wojnie będzie dlań pierwszym testem. Polskie władze zdecydowanie odrzucały tego rodzaju pomysł w obawie, że cały projekt prowadzi do relatywizacji historii i osłabi pamięć o zbrodniach nazistowskich. Warszawa sprzeciwiała się także udziałowi Związku Wypędzonych i Eriki Steinbach w tym przedsięwzięciu.
– Sądzę, że Polska mogłaby uczestniczyć w opracowaniu nowej koncepcji poprzez udział polskich naukowców w konferencji historyków – powiedziała wczoraj “Rz” Angelica Schwall-Düren, wiceszefowa frakcji SPD w Bundestagu. CDU/CSU bliższa była pomysłom Eriki Steinbach traktowania “widocznego znaku” jako swoistej mutacji Centrum przeciwko Wypędzeniom.
Projekt Związku Wypędzonych ma już siedem lat i był jednym z głównych powodów napięć w relacjach polsko-niemieckich. Wprawdzie pani Stein- bach zrezygnowała już z pomysłu budowy własnego Centrum, ale ma nadzieję, że jej organizacja odgrywać będzie wiodącą rolę w zarządzaniu przyszłym miejscem pamięci wysiedleń, nie mówiąc już o udziale w opracowaniu całej koncepcji. – Jest jeszcze kilka spraw do rozstrzygnięcia, w tym lokalizacja pomnika w Berlinie oraz umiejscowienie placówki w strukturze niemieckich instytucji – przyznał niedawno rzecznik rządu Thomas Steg.