Stowarzyszenie farmaceutów żąda stosownych zmian w prawie. A minister zdrowia Livia Turco i Związek Aptek dają do zrozumienia, że papież ingeruje w sprawy świeckiego państwa.
– Nie wolno znieczulać sumień na związki chemiczne, które nie dopuszczają do zagnieżdżenia się embrionu lub skracają czyjeś życie – zadeklarował papież. Niewątpliwie miał na myśli zalegalizowaną przed siedmiu laty i sprzedawaną na receptę „pigułkę dzień po” oraz tabletkę wczesnoporonną RU 486, podawaną do siódmego tygodnia ciąży.
We Włoszech na razie można ją stosować wyłącznie w szpitalach państwowych, już w przyszłym roku będzie ona powszechnie dostępna.
Minister zdrowia Livia Turco argumentuje, że prawo stanowione przez parlament zobowiązuje farmaceutów do sprzedaży wszystkich legalnych leków, więc apel papieża stanowił ingerencję w sprawy świeckiego państwa. Przypomina, że Włochy jako członek Unii Europejskiej muszą udostępniać środki farmakologiczne zatwierdzone przez Europejską Agencję Leków, a więc „pigułkę dzień po” i RU 486.
„Pigułka dzień po” przez katolików traktowana jest jako środek aborcyjny, przez innych – jako antykoncepcyjny. Były minister zdrowia Umberto Veronesi przychyla się do tej drugiej koncepcji i podkreśla, że spadek liczby aborcji we Włoszech (w 2006 roku dokonano ich 92 tysiące) to wynik stosowania pigułek antykoncepcyjnych i sądzi, że utrudnianie dostępu do nich spowodować może „epidemię” aborcyjną.