Nigeria domaga się 44 miliardów dolarów. Ma to być zwrot kosztów poniesionych przez nią na leczenie palaczy. Gigantyczna suma to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Gra toczy się o dużo większą stawkę. Proces, który ma miejsce przed sądem w Abudży i zostanie wznowiony w marcu, z uwagą obserwują bowiem wszystkie inne kraje Trzeciego Świata.
Ewentualne zwycięstwo Nigerii może spowodować, że koncerny tytoniowe zostaną zalane falą podobnych pozwów. Jeżeli inne państwa – w samej Afryce jest ich 53 – będą się domagały tak olbrzymich kwot, to nawet najpotężniejsze firmy mogą tego nie wytrzymać. W sumie pozwy mogą opiewać na biliony dolarów.
– To świetna inicjatywa – cieszy się Amanda Sandford z brytyjskiej organizacji Palenie a Zdrowie. – Koncerny tytoniowe mają poważne problemy na Zachodzie, który utrudnia im zarabianie pieniędzy, wprowadzając wysokie podatki i zakaz palenia w miejscach publicznych. Dlatego prowadzą ofensywę w Trzecim Świecie, który jest nowym, gigantycznym rynkiem. Proces w Nigerii na pewno nieco je przystopuje – podkreśla.
Jej organizacja wspiera rząd w Abudży w jego antynikotynowych działaniach. Prawnicy reprezentujący British American Tobacco, Phillip Morris oraz International Tobacco zdecydowanie odrzucają zasadność pozwu. Jako absurdalne uznają stawiane firmom zarzuty, że promują palenie papierosów wśród nieletnich.
– To znana sprawa. Producenci chcą sobie wychować klientów na wiele lat. Dlatego chcą, żeby młodzi ludzie uzależniali się od nikotyny. W Afryce nie tylko robią specjalne reklamy skierowane do młodzieży, ale organizują również festyny i koncerty, na których rozdają papierosy – przekonuje Sandford.