Rz: Dlaczego Prodi postawił wszystko na jedną kartę?
Paola Subacchi:
Na premiera wywierano ogromną presję, aby zrezygnował i otworzył drogę do rządu eksperckiego wybranego przez prezydenta. Ale taki rząd nie miałby demokratycznego mandatu. Chociaż Romano Prodi wygrał dwa lata temu wybory minimalną większością, to jednak mandat miał i chciał go utrzymać. Dlatego zdecydował się na głosowanie w Senacie.Niezależnie od tego, kto będzie sprawował władzę, czy będzie to rząd Romano Prodiego czy rząd tymczasowy, powinien przeprowadzić reformę systemu wyborczego, który uniemożliwia stworzenie stabilnej koalicji. W obecnej sytuacji mamy rozdrobniony parlament, a malutkie partyjki szachują rząd i mają wpływy nieproporcjonalne do liczby zdobytych głosów. Właśnie jedna z tych niewielkich partii wywołała obecny kryzys. Oczywiście od zakończenia wojny mieliśmy we Włoszech tak dużo kryzysów, że obywatele zdążyli się przyzwyczaić. Ale na gospodarkę prawie zawsze mają niekorzystny wpływ.
Dlaczego tylu polityków chce się pozbyć Prodiego, skoro wskaźniki gospodarcze są lepsze niż za czasów Berlusconiego?
Rząd zrobił przez dwa lata wiele pożytecznych rzeczy. Problem w tym, że w koalicji są małe partie, które nie chcą reformy systemu wyborczego, bo stracą wpływy. Poza tym opozycja forsuje pogląd, że wszystko idzie źle. A ponieważ przywódca opozycji Silvio Berlusconi kontroluje media, to jest w stanie wmówić ludziom wszystko, nawet jeśli wskaźniki pokazują co innego. Sposobów na przedstawienie Prodiego jako nieudolnego premiera jest wiele. Włochom doskwiera przestępczość wśród imigrantów i wzrost przestępczości w ogóle. A poza tym ciągle odczuwają negatywne skutki wprowadzenia euro.