Ukraińskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zamierza walczyć z korupcją w drogówce. – Chcemy wprowadzić przepisy, które zabraniają milicjantom patrolującym drogi mieć przy sobie więcej niż 50 hrywien (25 zł). Większa gotówka może oznaczać poważne kłopoty – ostrzegł szef Departamentu Inspekcji Drogowej (DAI) Serhij Kołomojec.

MSW chciałoby też znacznie ostrzejszych kar za łamanie przepisów drogowych. Jazda po pijanemu może skończyć się mandatem w wysokości 1700 hrywien (obecnie 220), przejechanie na czerwonym świetle – 170 hrywien (dziś zaledwie osiem). DAI jest za wydawaniem praw jazdy tylko z pięcio- lub dziesięcioletnim terminem ważności.

– MSW wprowadza innowacje, które uderzają w przeciętnych obywateli – mówi „Rz” Ołeh Soskin, szef kijowskiego Instytutu Transformacji Społecznej. I dodaje: – Milicjanci i tak znajdą sposoby, by brać łapówki, a DAI, najbardziej skorumpowana struktura MSW, powinna być rozwiązana w ogóle. Jurij Łucenko, były i obecny szef MSW, rozważał taką możliwość, ale nigdy jej nie zrealizował.

Na Ukrainie trwa akcja poprawy bezpieczeństwa na drogach. Na ulicach wielu miast jest znacznie więcej patroli niż dotąd. W ciągu kilku dni prawo jazdy straciło 9 tys. kierowców. – Z jednej strony szerzej zakrojone kontrole są potrzebne, bo nasi kierowcy jeżdżą tak naprawdę, jak chcą. Z drugiej, państwo powinno najpierw popracować nad stanem dróg, a potem wprowadzać restrykcje – twierdzi Ihor Wołk, przedsiębiorca ze Lwowa.