W 2010 roku mają się odbyć w Birmie wybory. Aung San Suu Kyi, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla od lat walcząca z birmańskim reżimem, nie będzie jednak mogła w nich wystartować. W projekcie ustawy zasadniczej zastrzeżono bowiem, że prezydent Birmy musi „być dobrze zorientowany“ w sprawach wojskowych, nie może mieć małżonka obcokrajowca ani dzieci mieszkających za granicą. Tymczasem mężem przebywającej w areszcie domowym Aung San Suu Kyi był Brytyjczyk Michael Aris, wykładowca historii Azji, który zmarł w 1999 roku na raka. Ma z nim dwoje dzieci będących obywatelami brytyjskimi.
Szef junty generał Than Shwe zapewnia, że armia przekaże władzę cywilom. Główna partia opozycyjna – Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) – namawia jednak Birmańczyków do odrzucenia konstytucji. Do głosowania „nie“ wzywają też działające w podziemiu mniejsze ugrupowania opozycyjne, np. Studenci Pokolenia ‘88. Ich odezwy przeciwko nowej konstytucji pojawiły się, zanim junta zaczęła rozpowszechniać tekst projektu.
– Generalnie odczucie jest takie, że bez względu na to, jak zagłosujesz, zwycięży „tak“. Wojsko już zadecydowało – mówi Aung Naing Oo, birmański działacz studencki, który uciekł do Tajlandii po stłumieniu prodemokratycznego powstania w 1988 roku.
mszy, reuters, afp