Wybory do Parlamentu Europejskiego dopiero za rok. A już toczą się polityczne gry na temat obsady najważniejszych stanowisk w UE.
„Handelsblatt” – niemiecki dziennik gospodarczy – napisał wczoraj, że kandydatura eurodeputowanego Jerzego Buzka jest już niemal przesądzona. W tej sprawie miały porozumieć się dwie największe frakcje w Parlamencie, czyli socjalistyczna i chadecka, do której należą politycy PO. Według gazety kandydaturę Buzka miałby poprzeć nawet Martin Schulz, szef frakcji socjalistów, który sam ma aspiracje do tego stanowiska.
– To czyste spekulacje. Nie było żadnych ustaleń i rozmów między frakcjami – skomentował wczoraj te doniesienia Buzek. Podkreślił jednak, że Polska zasługuje, aby dostać któreś z ważnych stanowisk unijnych. Nie odpowiedział, czy kandyduje na jedno z nich.
Także rzecznik prasowy Martina Schulza dementował doniesienia gazety. – Buzek to jedno z nazwisk, które padło podczas wewnętrznej dyskusji na ten temat. Ale padły też inne nazwiska – mówi „Rz” Jens Machmann.
Także polscy politycy zasiadający w PE zaprzeczają, aby zapadły ustalenia w tej sprawie.