Chiny skazują Tybetańczyków

W pierwszym procesie uczestników zamieszek w Lhasie sąd skazał 30 osób na kary od trzech lat więzienia do dożywocia

Aktualizacja: 30.04.2008 03:49 Publikacja: 29.04.2008 20:52

Tybetańscy mnisi nadal protestują przeciw Chinom (na zdjęciu: przed chińskim konsulatem w Katmandu)

Tybetańscy mnisi nadal protestują przeciw Chinom (na zdjęciu: przed chińskim konsulatem w Katmandu)

Foto: AP

Wyroki dożywocia otrzymało trzech Tybetańczyków. Zdaniem sądu dokonywali podpaleń i atakowali policjantów i strażaków. Dwóch skazano na 20 lat więzienia, a trzech – na 15 lat.

Władze w Pekinie twierdzą, że podczas zamieszek w Lhasie 14 marca demonstranci zabili 20 Chińczyków i spalili 100 budynków mieszkalnych, siedem szkół oraz pięć szpitali.

– Ci, którzy złamali nasze prawo, powinni być zgodnie z nim osądzeni. Myślę, że jest to zasada powszechnie stosowana – mówi rzeczniczka chińskiego MSZ Jiang Yu.

To dopiero pierwszy proces z całej serii, jaka może czekać uczestników zamieszek. Według źródeł chińskich aresztowano wtedy 400 Tybetańczyków, inne źródła podają liczby od tysiąca do dwóch tysięcy.

Chińskie media przekonują, że proces uczestników zamieszek był uczciwy i że każdy mógł się o tym przekonać. Na salę wpuszczonych zostało 200 osób. Nie tylko „przedstawicieli mas pracujących”, ale także lekarzy i buddyjskich mnichów. Procesy sądowe przy odpowiednio dobranej publiczności to w Chinach nic nowego. Chińskie władze pokazały, do czego są zdolne, organizując pod koniec marca wycieczkę dla dziennikarzy do Lhasy, podczas której z mediami miały rozmawiać wyłącznie podstawione osoby.

– W obecnej atmosferze Chiny raczej bałyby się narażać na kolejne krytyki i chyba nie posunęłyby się do procesu pokazowego. Ale na odległość nie da się stwierdzić, czy dowody były rzetelne, a wyroki proporcjonalne do popełnionych czynów – mówi „Rzeczpospolitej” Yiyi Lu, ekspertka brytyjskiego instytutu spraw międzynarodowych Chatham House.

Demonstracje w Lhasie, które miały przypomnieć o chińskiej inwazji na Tybet w 1950 roku i polityce wynaradawiania rdzennych mieszkańców tego regionu, zaczęły się 10 marca. Po kilku dniach pokojowe marsze przerodziły się w gwałtowne zamieszki.

– Uczestnicy pokojowych demonstracji zostali sprowokowani do popełnienia aktów przemocy. Wśród zabitych mogli być Chińczycy – przyznał we wtorek Thubten Samphel, rzecznik emigracyjnych władz Tybetu.

Ogłosił jednocześnie, że podczas tłumienia zamieszek chińskie służby porządkowe zabiły ponad 200 osób, czyli o 50 więcej, niż podawano do tej pory.

Fabryka w Chinach realizowała zamówienia na produkcję flag wolnego Tybetu. Jak twierdzą media w Hongkongu, zakład przyjmował zlecenia nawet od tybetańskich władz na emigracji. Jeden z pracowników zreflektował się, kiedy zobaczył relację z antychińskich protestów w Tybecie, i poinformował władze. Milicja podejrzewa, że tysiące flag zamówionych za granicą miało być wykorzystanych podczas protestów na trasie znicza olimpijskiego. Okazji do protestów już jednak nie będzie, bo sztafeta olimpijska kończy bieg. We wtorek odwiedziła Wietnam, który był ostatnim poza Chinami krajem na trasie wędrówki znicza. Teraz płomień zostanie wniesiony na szczyt Mount Everest, a potem powędruje do Hongkongu i Makau.

—lor, ap

Wyroki dożywocia otrzymało trzech Tybetańczyków. Zdaniem sądu dokonywali podpaleń i atakowali policjantów i strażaków. Dwóch skazano na 20 lat więzienia, a trzech – na 15 lat.

Władze w Pekinie twierdzą, że podczas zamieszek w Lhasie 14 marca demonstranci zabili 20 Chińczyków i spalili 100 budynków mieszkalnych, siedem szkół oraz pięć szpitali.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022