„Przez całą kampanię powtarzałam, że zdecydowanie poprę senatora Obamę, jeśli zostanie nominowany i zamierzam dotrzymać słowa” – napisała Clinton w środę wieczorem w e-mailu do wszystkich zarejestrowanych na jej stronie internetowej.
Była pierwsza dama zapowiada, że w sobotę podczas pożegnalnego spotkania z pracownikami swoich sztabów, ochotnikami i wyborcami w Waszyngtonie pogratuluje rywalowi wygranej i obieca mu pomoc niezbędną do pokonania Johna McCaina w listopadowych wyborach prezydenckich. Jeszcze we wtorek wieczorem senator Clinton nie uznawała wygranej Obamy, mówiąc, że musi się zastanowić, co robić dalej.
Wielu ludzi z kręgu Clinton stara się przekonać zwycięzcę prawyborów, by zaproponował jej kandydowanie na wiceprezydenta u swego boku. W wywiadzie dla telewizji NBC News Obama stwierdził jedynie, że chętnie przyjmie wszelką pomoc ze strony Billa Clintona i że nie zamierza się spieszyć z wyborem kandydata na wiceprezydenta.
Obama przyjmie oficjalnie nominację swej partii 28 sierpnia, dokładnie w 45. rocznicę legendarnego przemówienia Martina Luthera Kinga, w którym mówił o swym największym marzeniu: że kiedyś przyjdzie dzień, w którym biali i czarni będą mogli żyć obok siebie w całkowitej harmonii i równości. Wielu czarnych Amerykanów jeszcze wczoraj nie mogło otrząsnąć się z radosnego szoku.
– Do końca nie wierzyłam, że mu się uda. To była dla mnie niesamowita chwila. Płakałam przez godzinę – mówi nam Caroline Racker, czarna nauczycielka z Wirginii, stanu, w którym jeszcze 40 lat temu obowiązywał zakaz małżeństw mieszanych rasowo. Dziś sondaże wskazują, że Obama ma szansę jako pierwszy demokrata od 44 lat wygrać prezydenckie wybory w tym stanie. Nic dziwnego, że już wczoraj, zamiast świętować zwycięstwo w prawyborach, Obama występował na dwóch wyborczych wiecach w Wirginii. – Za mojego życia wiele się tu zmieniło – mówi pani Racker, która urodziła się i wychowała w tym stanie.