Według Marka Pędzicha, polskiego konsula w Oslo, w spalonym baraku mieszkalnym mieszkali polscy robotnicy. Budynek zapalił się około 5 rano czasu lokalnego. Spłonął doszczętnie.

Policja nie może ustalić ile osób przebywało w budynku w czasie pożaru. 13 osób jest pod opieką konsulatu, dwie ranne są w szpitalu. Konsulat nie ma informacji na temat tożsamości ofiar śmiertelnych.

Ocalali Polacy nie znają języka norweskiego i angielskiego, dlatego miejscowa policja ma kłopot z ustaleniem szczegółów tragedii. Wezwano już dodatkowych tłumaczy - podały norweskie media.

Eksperci kryminalistyczni z Oslo mający pomóc w dochodzeniu dotyczącym przyczyn pożaru. Jak wyjaśnił właściciel budynku, dom został wynajęty przez spółkę zajmującą się werbunkiem do pracy w Norwegii polskich pracowników. Dlatego jego zdaniem w spalonym domu mieszkali wyłącznie polscy obywatele.

Jak poinformował wieczorem rzecznik MSZ Piotr Paszkowski, akcja na miejscu pożaru budynku w Drammen trwała cały dzień. Zgliszcza domu są zabezpieczone przez służby porządkowe, akcja poszukiwania i identyfikacji ofiar zostanie podjęta jutro.