Frantiszek Blanarik stoi na czele Urzędu Bezpieczeństwa Narodowego (NBU), do którego zadań należy ochrona niejawnych informacji i lustracja osób, które mają dostęp do tajemnic NATO. – Przed rokiem 1989 Blanarik był agentem kontrwywiadu komunistycznych Wojskowych Służb Bezpieczeństwa – obwieścił Instytut Pamięci Narodu (UPN) na podstawie akt bezpieki, które uzyskał z czeskiego archiwum MSW.
– Dopiero otrzymaliśmy te akta z Pragi. Wygląda na to, że Blanarik został zlustrowany na podstawie niepełnej dokumentacji. Wiemy o tym, że kolejne szefostwa słowackiego Ministerstwa Obrony likwidowały tysiące teczek komunistycznego kontrwywiadu – powiedział przedstawiciel UPN Pavol Pytlik.
Z akt, które przedstawiciele UPN ujawnili na konferencji prasowej w Bratysławie, wynika, że Blanarik był rezydentem kontrwywiadu zarejestrowanym pod kryptonimem „Fero”. Już w wojsku donosił na kolegów. Zadenuncjował swojego przyjaciela, który „przenocował w swoim mieszkaniu rodzinę z zachodnich Niemiec”.
Blanarik został szefem NBU w roku 2006 z nominacji koalicyjnego Ruchu na rzecz Demokratycznej Słowacji (HZDS) Vladimira Mecziara. Od roku 2003 do 2006 pełnił funkcję sekretarza Ruchu. Oskarżony uznał rewelacje UPN za próbę „dyskredytacji” jego osoby. – Nie współpracowałem z bezpieką – powiedział dziennikowi „SME”. – To sprawa polityczna, próba rozbicia rządzącej koalicji.
Szef rządu Robert Fico, poproszony o wydanie oświadczenia, nabrał wody w usta. – Żadnego oświadczenia nie będzie – oznajmił za pośrednictwem swojej rzeczniczki Sylvi Glendovej. Opozycja jest oburzona. – To hańba. Agenci służb bezpieczeństwa stoją na czele instytucji, która decyduje o dopuszczeniu do najwyższych tajemnic państwowych i ochronie informacji niejawnych – mówił szef chadeków Mikulasz Dzurinda.