David Cameron, lider Partii Konserwatywnej, po kilku latach wahania podjął ostateczną decyzję: jego eurodeputowani nie będą siedzieli w ławach w Strasburgu obok europejskich federalistów, takich jak niemieccy czy francuscy chadecy. W wyborach w czerwcu wszyscy kandydaci tej partii muszą podpisać zobowiązanie, że do Europejskiej Partii Ludowej nie wejdą. Razem z nimi z EPL wychodzą przedstawiciele czeskiej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), do której należą premier Mirek Topolanek.
– Ta decyzja ma podłoże wyłącznie wewnętrzne. W Partii Konserwatywnej jest pokaźna grupa eurosceptyków i Cameron chciał pozyskać ich poparcie – mówi „Rz” Richard Whitman, politolog i znawca spraw europejskich na brytyjskim uniwersytecie w Bath.Torysom było w EPL dobrze. Reszta grupy bała się, że odejdą, więc Brytyjczycy dostawali ważne komisje i wysokie stanowiska, nieproporcjonalnie do ich liczebności. Obecni eurodeputowani nie chcą wyjścia z EPL, bo w nowej małej grupie ich wpływy na legislację będą nieporównanie mniejsze. W wewnętrznym głosowaniu aż 26 z 28 było za pozostaniem z EPL. W konsekwencji większość z nich w wyborach nie startuje albo znalazła się na dalekich miejscach na listach.
EPL bez torysów może być już inną grupą. – Stracą bardzo utalentowanych Brytyjczyków z ich zdolnością do przekonywania – mówi „Rz” Hugo Brady, ekspert Centrum Reformy Europejskiej w Londynie (CER). Nie tylko uzdolnionych, ale też działających na rzecz spraw ważnych dla Polski.
Brytyjczyk Malcom Harbour walczył miesiącami o dyrektywę usługową, która pozwoliłaby polskim firmom i pracownikom bez problemu oferować usługi na terenie całej Unii Europejskiej. Jej symbolem stał się polski hydraulik, który miał rzekomo odbierać pracę swoim francuskim kolegom. W sprawach polityki wschodniej Polacy w EPL mogli zawsze liczyć na Charlesa Tannocka, a w sporach historycznych – na Christophera Beazleya. – EPL bez Brytyjczyków stanie się bardziej centrowa, będzie się opowiadać bardziej za regulowaniem rynku – uważa profesor Whitman. Konserwatyści chcą stworzyć w PE nową grupę polityczną. Od zawsze na sojusz z Brytyjczykami liczył PiS, teraz deklaruje chęć opuszczenia Unii na rzecz Narodów (UEN) i wejścia do nowo tworzonej grupy konserwatywnej. – Łączy nas z torysami prawie wszystko – mówi „Rz” Adam Bielan, szef delegacji PiS w Parlamencie Europejskim. Jest on przekonany, że nowa grupa będzie liczyła 60 – 70 osób – wystarczająco dużo, aby jej głos był brany pod uwagę w negocjacjach. – Niemieccy chadecy zawsze mówili o konieczności zawierania porozumienia technicznego z socjalistami. Bo z liberałami nie mieli większości. Teraz będą mogli w określonych sytuacjach formować koalicję z liberałami i z naszą grupą konserwatywną. I będzie to większość bez socjalistów. Taką ofertę im złożymy – deklaruje Bielan.
Eksperci są podzieleni w ocenie szans nowej grupy. – Będzie im bardzo trudno stworzyć grupę liczną i spójną programowo – ocenia Richard Whitman. Jednak Hugo Brady z CER przewiduje, że inicjatywa brytyjskich konserwatystów może w dłuższym terminie stworzyć nowy podział sił w PE. – Staną się ważną opozycją. W Europie jest rzesza chadeków proeuropejskich, ale nienastawionych federalistycznie – przekonuje.