Kontrakt z rosyjskim koncernem TVEL na dostawy jądrowego paliwa do ukraińskich elektrowni ma być podpisany do końca tego tygodnia. Miałby obowiązywać do 2026 roku. O tym będą rozmawiać dziś w Moskwie premierzy Julia Tymoszenko i Władimir Putin. „Decyzja Kijowa oznacza przegraną amerykańskiej firmy Westinghouse, która chciała zaistnieć na ukraińskim rynku” – pisały kijowskie portale.
Westinghouse podpisała kontrakt z władzami Ukrainy na dostawy testowego paliwa w zeszłym roku. – Nie otrzymała jednak licencji, co oznacza, że kontrakt można uznać za nieważny – mówi „Rz” Ołeksij Breus, likwidator awarii elektrowni w Czarnobylu. – Wejście amerykańskiej spółki miało polityczny podtekst. Świadczyło o pogłębianiu współpracy z USA – dodał.
– Reakcja Moskwy na porozumienie z Westinghouse przypominała jej reakcję na starania Kijowa o wejście do NATO. Były groźby i ostrzeżenia przed kolejną katastrofą nuklearną – podkreśla Olha Koszarna z kijowskiego Centrum Razumkowa.
Zdaniem eksperta ds. energetyki Mychajła Honczara Kijów mógł wykorzystać amerykański kapitał do wywarcia presji na Rosję. – Chodziło o wymuszenie na rosyjskich koncernach właściwej polityki cenowej. Pokazanie im, że nie są niezastąpieni – mówi „Rz” Mychajło Honczar. Jego zdaniem przyjęcie rosyjskiej oferty oznacza jednak, że Tymoszenko kontynuuje linię współpracy z Moskwą, licząc na poparcie w wyborach prezydenckich zaplanowanych na 25 października.
Ukraina coraz bardziej uzależnia się od rosyjskich surowców. Oprócz dostaw gazu, ropy, a teraz także paliwa jądrowego Tymoszenko chciałaby zaciągać w Rosji kredyty.