Zwolennicy byłego premiera Mira Hosejna Musawiego, kwestionującego wyborcze zwycięstwo Mahmuda Ahmadineżada, tym razem zrezygnowali z zielonego koloru, który jest symbolem obozu reformatorów. Ubrani na czarno na znak żałoby demonstranci po brzegi wypełnili plac ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego w Teheranie. "Zielona fala nie ustanie" – zapewniał napis na jednym z transparentów.
Dzień wcześniej Musawi zaapelował na swojej stronie internetowej do Irańczyków, aby wyszli na ulice na znak solidarności z rodzinami ofiar dotychczasowych protestów. Władze co prawda zakazały demonstracji, ale organizatorzy liczyli, że milicji religijnej, która tłumiąc demonstracje, zabiła od 8 do 15 osób, trudno będzie wystąpić przeciwko żałobnikom. Masowe protesty przeciwko wynikom wyborów z 12 czerwca wybuchły, kiedy władze ogłosiły, że w pierwszej turze wygrał Mahmud Ahmadineżad, zdobywając 63-procentowe poparcie. Jego główny rywal Mir Hosejn Musawi miał zebrać 33 proc. głosów, a dwaj pozostali kandydaci po około 1 proc. Wszyscy trzej zgłosili ponad 600 skarg na przebieg wyborów, a najwyższy duchowy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei nakazał przeanalizować ich zastrzeżenia. Zająć ma się tym jednak Rada Strażników, w której zasiada 12 duchownych lojalnych wobec ajatollaha. W sobotę Rada ma się spotkać z kandydatami i udzielić im odpowiedzi na ich wątpliwości.
– Wszelkie uczciwe próby wyjaśnienia zarzutów musiałyby ukazać, że doszło do fałszerstw na wielką skalę. W wielu okręgach zagłosowało więcej osób, niż jest zarejestrowanych wyborców. Nie sądzę, aby władze były gotowe to przyznać – mówi „Rz” irański dziennikarz. Chce pozostać anonimowy, bo milicje do tej pory aresztowały już około 800 osób, w tym wielu dziennikarzy. Obawy przed represjami spowodowały, że podczas czwartkowej manifestacji wiele osób zasłaniało twarz.
Za brutalne ataki na demonstrantów odpowiada przede wszystkim budząca powszechny strach milicja religijna Basidż. W czasie wojny irańsko-irackiej jej często małoletni członkowie byli wysyłani na pola minowe, aby własnym ciałem detonować ładunki.
To Basidż najprawdopodobniej pomogła wygrać pierwsze wybory Ahmadineżadowi w 2005 roku, dowożąc wyborców na wsi do punktów wyborczych i mówiąc im, na kogo mają głosować. Po zapewnieniu zwycięstwa kandydatowi konserwatystów milicja zajęła się ściganiem osób, które nie dość gorliwie przestrzegają prawa szarijatu. W piątek oddziały Basidż miały się tłumnie stawić na modłach, którym przewodzić będzie ajatollah Ali Chamenei.