Żałobny marsz w stolicy Iranu

Na ulice wyszły tłumy, aby uczcić pamięć zabitych w czasie protestów przeciw fałszerstwom wyborczym

Aktualizacja: 19.06.2009 01:08 Publikacja: 18.06.2009 21:00

Żałobny marsz w stolicy Iranu

Foto: Fars News/Reuters

Zwolennicy byłego premiera Mira Hosejna Musawiego, kwestionującego wyborcze zwycięstwo Mahmuda Ahmadineżada, tym razem zrezygnowali z zielonego koloru, który jest symbolem obozu reformatorów. Ubrani na czarno na znak żałoby demonstranci po brzegi wypełnili plac ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego w Teheranie. "Zielona fala nie ustanie" – zapewniał napis na jednym z transparentów.

Dzień wcześniej Musawi zaapelował na swojej stronie internetowej do Irańczyków, aby wyszli na ulice na znak solidarności z rodzinami ofiar dotychczasowych protestów. Władze co prawda zakazały demonstracji, ale organizatorzy liczyli, że milicji religijnej, która tłumiąc demonstracje, zabiła od 8 do 15 osób, trudno będzie wystąpić przeciwko żałobnikom. Masowe protesty przeciwko wynikom wyborów z 12 czerwca wybuchły, kiedy władze ogłosiły, że w pierwszej turze wygrał Mahmud Ahmadineżad, zdobywając 63-procentowe poparcie. Jego główny rywal Mir Hosejn Musawi miał zebrać 33 proc. głosów, a dwaj pozostali kandydaci po około 1 proc. Wszyscy trzej zgłosili ponad 600 skarg na przebieg wyborów, a najwyższy duchowy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei nakazał przeanalizować ich zastrzeżenia. Zająć ma się tym jednak Rada Strażników, w której zasiada 12 duchownych lojalnych wobec ajatollaha. W sobotę Rada ma się spotkać z kandydatami i udzielić im odpowiedzi na ich wątpliwości.

– Wszelkie uczciwe próby wyjaśnienia zarzutów musiałyby ukazać, że doszło do fałszerstw na wielką skalę. W wielu okręgach zagłosowało więcej osób, niż jest zarejestrowanych wyborców. Nie sądzę, aby władze były gotowe to przyznać – mówi „Rz” irański dziennikarz. Chce pozostać anonimowy, bo milicje do tej pory aresztowały już około 800 osób, w tym wielu dziennikarzy. Obawy przed represjami spowodowały, że podczas czwartkowej manifestacji wiele osób zasłaniało twarz.

Za brutalne ataki na demonstrantów odpowiada przede wszystkim budząca powszechny strach milicja religijna Basidż. W czasie wojny irańsko-irackiej jej często małoletni członkowie byli wysyłani na pola minowe, aby własnym ciałem detonować ładunki.

To Basidż najprawdopodobniej pomogła wygrać pierwsze wybory Ahmadineżadowi w 2005 roku, dowożąc wyborców na wsi do punktów wyborczych i mówiąc im, na kogo mają głosować. Po zapewnieniu zwycięstwa kandydatowi konserwatystów milicja zajęła się ściganiem osób, które nie dość gorliwie przestrzegają prawa szarijatu. W piątek oddziały Basidż miały się tłumnie stawić na modłach, którym przewodzić będzie ajatollah Ali Chamenei.

– Chamenei zapewne wezwie Irańczyków do zjednoczenia wokół islamskiej republiki. Ale społeczeństwo nie ma już takiego szacunku i zaufania do mułłów jak dawniej. Jeśli ludzie nie posłuchają, może dojść do rozlewu krwi – mówi irański dziennikarz. Jego zdaniem nastroje mogłoby uspokoić przyznanie przez Chameneiego, że został oszukany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które nadzorowało wybory, ale byłby to wielki cios dla obozu konserwatystów. Takie rozwiązanie sugerował w czwartek wpływowy ajatollah Mehdi Hadawi Tehrani, który zaapelował o dymisję szefa MSW w związku z przebiegiem wyborów i brutalnym tłumieniem demonstracji.

– Podejrzewam, że strategia Chameneiego będzie inna. Spróbuje pokazać, że zastrzeżenia co do wyborów zostały rzetelnie zbadane, ale nieprawidłowości nie wpływają na ostateczny wynik. Milicja religijna dostanie rozkaz, aby się uspokoić, a Ahmadineżad, aby dać wysokie stanowiska niektórym zwolennikom reform. Prezydent może też zwiększyć inwestycje w miastach i na uniwersytetach – mówi „Rz” prof. Ilter Turan, politolog z Uniwersytetu Bilgi w Stambule.

Zwolennicy byłego premiera Mira Hosejna Musawiego, kwestionującego wyborcze zwycięstwo Mahmuda Ahmadineżada, tym razem zrezygnowali z zielonego koloru, który jest symbolem obozu reformatorów. Ubrani na czarno na znak żałoby demonstranci po brzegi wypełnili plac ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego w Teheranie. "Zielona fala nie ustanie" – zapewniał napis na jednym z transparentów.

Dzień wcześniej Musawi zaapelował na swojej stronie internetowej do Irańczyków, aby wyszli na ulice na znak solidarności z rodzinami ofiar dotychczasowych protestów. Władze co prawda zakazały demonstracji, ale organizatorzy liczyli, że milicji religijnej, która tłumiąc demonstracje, zabiła od 8 do 15 osób, trudno będzie wystąpić przeciwko żałobnikom. Masowe protesty przeciwko wynikom wyborów z 12 czerwca wybuchły, kiedy władze ogłosiły, że w pierwszej turze wygrał Mahmud Ahmadineżad, zdobywając 63-procentowe poparcie. Jego główny rywal Mir Hosejn Musawi miał zebrać 33 proc. głosów, a dwaj pozostali kandydaci po około 1 proc. Wszyscy trzej zgłosili ponad 600 skarg na przebieg wyborów, a najwyższy duchowy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei nakazał przeanalizować ich zastrzeżenia. Zająć ma się tym jednak Rada Strażników, w której zasiada 12 duchownych lojalnych wobec ajatollaha. W sobotę Rada ma się spotkać z kandydatami i udzielić im odpowiedzi na ich wątpliwości.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021