„Idziemy na demonstrację, módlcie się za nas”, „Marsz się już rozpoczął, jestem na uniwersytecie” – tego rodzaju wiadomości przekazywane przez opozycjonistów za pośrednictwem irańskiego Internetu nie są tajemnicą dla służb specjalnych. Kontrolują one skutecznie obieg informacji w sieci dzięki technologii dostarczonej Iranowi kilka miesięcy temu przez spółkę Nokia Siemens Networks. Tak przynajmniej twierdzi gazeta „Wall Street Journal”, a za nią część niemieckich mediów.
„Nadzór made in Germany” – zatytułował wczoraj informację o transakcji z Iranem dziennik „Süddeutsche Zeitung”, przypominając, że to Siemens jest głównym udziałowcem spółki Nokia Siemens Networks. Powołując się na własne źródła, gazeta pisze, że przy pomocy dostarczonej technologii możliwe jest kontrolowanie nie tylko rozmów telefonicznych, lecz także całej irańskiej sieci internetowej. Wszystko odbywa się w ułamku sekundy. Pakiet danych trafiających do systemu jest błyskawicznie otwierany i przeszukiwany pod kątem zawartości określonych słów. Później trafia do niczego niepodejrzewającego odbiorcy.
Mało kto wierzy Benowi Roome, rzecznikowi Nokia Siemens Networks, który twierdzi, że transakcja odbyła się zgodnie z prawem, a dostarczony do Iranu system służy jedynie do monitorowania telefonii publicznej w walce z terroryzmem czy handlem narkotykami. Firma przekonuje, że dostarczona Iranowi technologia nie jest przydatna w penetrowaniu Internetu.
– Czy wartości moralne nic nie znaczą w świecie interesów gospodarczych? – pytał wczoraj „Spiegel Online”, oceniając krytycznie związki handlowe niemieckich firm z Iranem. Protestuje Izrael, bez powodzenia.
– Jak skomentuje pan argument, że jeżeli nie będziemy handlować z Iranem, nasze miejsce zajmą inne państwa, jak Rosja, Chiny czy nawet USA? – miała zapytać zdaniem dziennika „Haarec” przed rokiem ambasadora Izraela kanclerz Angela Merkel. Takich gwarancji nikt dać nie może, gdyż jak twierdzi Moghtadi Kermanshani z niemiecko-irańskiej Izby Handlowo-Gospodarczej, eksport USA do Iranu potroił się w ostatnich dwóch latach.