– Stany Zjednoczone nie godzą się na podział świata na strefy wpływów. Popieramy suwerenną Ukrainę i jej prawo do dokonywania własnych wyborów – mówił Biden, który w środę z Kijowa uda się do Gruzji.

Zdaniem rosyjskiego „Kommiersanta” wiceprezydent USA przyjechał nie tylko udzielić poparcia obu krajom, ale też zachęcić ich niepopularnych przywódców, by ustąpili miejsca innym. Joe Biden spotkał się wczoraj z prezydentem Wiktorem Juszczenką, który ma zaledwie 5-procentowe poparcie. Rozmawiał też z innymi kandydatami startującymi w styczniowych wyborach prezydenckich: premier Julią Tymoszenko, liderem opozycji Wiktorem Janukowyczem i byłym przewodniczącym parlamentu Arsenijem Jaceniukiem. „Kommiersant” uważa, że ten ostatni jest faworytem Waszyngtonu.

Dziś Biden spotka się z prezydentem Gruzji Micheilem Saakaszwilim, oskarżanym przez opozycję o dyktatorskie rządy i sprowokowanie wojny z Rosją, po której Gruzja straciła część terytorium.

Od trzech miesięcy w Tbilisi nie ustają antyprezydenckie protesty. W poniedziałek Saakaszwili, którego kadencja kończy się w 2013 roku, zapowiedział reformy ograniczające m.in. władzę prezydenta i zwiększające dostęp opozycji do mediów.