Powołanie tzw. grupy mędrców jest jedną z pierwszych decyzji nowego sekretarza generalnego NATO Andersa Fogha Rasmussena. Wybrany przez niego zespół ma opracować główne cele polityki NATO na najbliższych dziesięć lat. Rasmussen chce, aby istotnym punktem nowej doktryny były stosunki z Rosją.
– To, że w grupie znalazł się były szef polskiej dyplomacji Adam Rotfeld, to jego osobisty wielki sukces, ale także sukces Polski. Nasza pozycja w NATO się umacnia i zdobywamy coraz większy wpływ na politykę sojuszu – mówi „Rz” polski ambasador przy NATO Bogusław Winid.
Na czele zespołu stanie była sekretarz stanu USA Madeleine Albright. Jej zastępcą będzie Holender Jeroen van der Veer, były prezes firmy Royal Dutch Shell. Wśród mędrców znaleźli się przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii, Niemiec, Francji, Grecji, Kanady i Turcji. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej oprócz Polaka reprezentować będzie dyplomata z Łotwy, który został zgłoszony jako wspólny kandydat państw bałtyckich.
– Litwa, Łotwa i Estonia mają wspólne poczucie zagrożenia i te same cele dotyczące ich bezpieczeństwa. Zależy nam na tym, by NATO ustaliło, czy zastosuje artykuł 5 mówiący o solidarności z krajem zaatakowanym, gdyby doszło do interwencji Rosji na naszym terytorium – mówi „Rz” Raimundas Lopata, dyrektor Centrum Stosunków Międzynarodowych i Studiów Politycznych w Wilnie. Dla Polski jednym z priorytetów będzie wpisanie do strategii dalszego rozszerzenia NATO oraz ustalenie równowagi między koniecznością wysyłania wojsk na misje zagraniczne a utrzymaniem zdolności sojuszu do zapewnienia bezpieczeństwa swoim członkom.
Nowa doktryna będzie, tak jak poprzednie, zawierać ocenę zagrożeń. – Poprzednia została przyjęta w 1999 roku, a od tamtej pory wiele się zmieniło. Doszło do ataków z 11 września, wojny w Afganistanie, plagi piractwa oraz konfliktu Rosji z Gruzją. To wszystko trzeba uwzględnić i przewidzieć nowe zagrożenia – tłumaczy ambasador Winid.