Jako pierwsi raport przeczytają ambasadorzy Rosji i Gruzji oraz przedstawiciele Unii Europejskiej i ONZ. Takie informacje pojawiły się wczoraj jednocześnie w kilku różnych mediach, między innymi w rosyjskiej „Niezawisimej Gazietie”. Początkowo dokument miał ujrzeć światło dzienne w lipcu tego roku, ale potem przesunięto termin na wrzesień.
Przeciągające się prace międzynarodowej komisji kierowanej przez szwajcarską dyplomatkę Heidi Tagliavni stały się powodem wielu spekulacji. Niemiecki tygodnik „Spiegel” kilkakrotnie pisał o rzekomej zawartości raportu, twierdząc, że miał dostęp do materiałów komisji.
Według „Spiegla” autorzy raportu uznają, że w sierpniu 2008 roku to Gruzja zaatakowała Osetię Południową, co zapoczątkowało wojnę. Część odpowiedzialności zrzucają jednak również na Rosję, której zarzucają „eskalację działań zbrojnych”.
Rosyjskie media ochoczo podchwytywały rewelacje „Spiegla” jako kolejny dowód na to, że odpowiedzialnością za konflikt należy obarczyć Tbilisi. Członkowie komisji kilkakrotnie zaprzeczali jednak, by publikacje tygodnika były oparte na ich ustaleniach.
Opozycyjna dziennikarka „Nowej Gaziety” i Radia Echo Moskwy Julia Łatynina uważa, że publikacje „Spiegla” były kłamstwem. – Nie chcę oceniać, jakie były tego przyczyny, ale po tych publikacjach „Spiegel” przestał dla mnie istnieć – mówi „Rz”.